Rozdział 21
Wieści
Akiko
pokonywała swoją stałą trasę spaceru po Amstereszcie. Wychodziła z dzielnicy
przemysłowej. Mijała duże, murowane kloce, którymi były fabryki wozów konnych -
z jednej strony - i zabawek dla dzieci - z drugiej. Pogoda była bardzo
przyjemna, mimo iż był grudzień temperatura wynosiła około 15 stopni, a niebo było
zachmurzone. Wiał delikatny wiatr ze wschodu. Ludzie oglądali się za nią na
ulicy. Jej długie brązowe włosy opadały jej zgrabnie na plecy. Dziś ubrana była
w aksamitną zieloną sukienkę, bogato zdobioną od pasa w górę, na plecach miała wyszytego
z koralików smoka w chińskim stylu, a na dekolcie kokardę o ciemniejszym
odcieniu zieleni.
Wyszła
z dzielnicy fabrycznej i na najbliższym skrzyżowaniu skręciła w ulicę Towarową,
gdzie znajdowało się wiele straganów. Akiko poszła na swoje ulubione stoiska z
owocami tropikalnymi, prowadzonym przez miłego starszego pana i lokalnymi
rękodziełami, gdzie sprzedawała blondynka w jej wieku.
Tym
razem ponownie zajrzała na ulubione stragany i juz chciała odejść, kiedy jej
uwagę przykuło dziwne zachowanie blondynki. Handlarka mówiła równie dużo swoich
wyrobach co zwykle, lecz nieustannie spoglądała w stronę pikinierów, którzy
pełni warty w mieście. Kiedy na nich nie patrzyła, zdawała się nieobecna i
zagubiona - momentalnie cichła. Namada postanowiła dowiedzieć się czego boi się
kobieta, bo nie miała wątpliwości, że dziwne zachowanie blondynki wywołuje nic
innego jak strach.
- Proszę pani - zwróciła się do
kobiety, gdy podeszła do lady - możemy porozmawiać?
- Taaaak - bąknęła kobieta, z
oczami utkwionymi gdzieś ponad horyzontem.
- Czego się boisz? - spytała
bezpośrednio.
Blondynka
spojrzała jej prosto w oczy i nie odrzekła nic. Spoglądały sobie w oczy przez
dłuższą chwilę po czym, przekupka złapała Akiko za dłoń i pociągnęła do zaułka
znajdującego się pomiędzy straganami.
- O co chodzi? - zapytała Namada.
Kobieta
znów nic nie odpowiedziała tylko odwróciła się plecami do Akiko i podeszła w
stronę muru. Namada podążyła za nią. Blondynka przyspieszyła, Akiko również. Po
kilku sekundach obie biegły. Zatrzymały się dopiero przed murem. Blondynka
zatrzymała się nagle i szpieg z Ordy wpadła na nią. Odbiła się od pleców
blondynki i upadła.
- Auuuu - jęknęła - co Ci...
Nie
dokończyła zdania, gdyż handlarka uderzyła ją czymś drewnianym w głowę.
***
- Linescu zwołaj chłopaków! - głos
Lena zabrzmiał na polanie.
- O co chodzi paniczu? -
odpowiedział żołnierz.
- Panie poruczniku - poprawił go
Len - zwołaj ich - powtórzył - mamy nowe zadanie od naszego króla, musimy
zmienić trasę - wyjaśnił, patrząc na biegnącego w oddali jelenia.
- Czekamy jeszcze na drużynę Józka.
- No to wychodzimy w ich stronę!
- O co chodzi?
- Czego nie zrozumiałeś w słowie
zwołaj ich? - warknął porucznik.
5
minut potem dwudziestu partyzantów było gotowych do drogi. Len wraz z jednym z
chłopów, którzy niedawno dołączyli do oddziału, ale znał miejscowe leśne
ścieżki prowadzili drużynę w stronę skąd miał nadejść Babinescu i pozostała 10
jego ludzi.
Natrafili
na nich dopiero po godzinie marszu. Spotkanie miało miejsce na dużej polanie,
gdzie akurat drużyna Józka odbywała postój.
- Paniczu coś się stało? - spytał
Babinescu.
- Teraz się mówi panie poruczniku -
poinstruował go cicho Linescu.
- Jak to?
- Teraz jesteśmy znani jako
Samodzielny Oddział Leśny Armii Niepodległej Rumlandii - oznajmił Linescu - a
ty mówisz do porucznika Lena Tao.
Na
twarzy Józefa zagościł wyraz zmieszania. Mężczyzna potargał sobie włosy i
patrzył to na Lena, to na Linescu - jakby liczył, że któryś z nich powie , że
to żart.
- Mówisz poważnie? - zapytał po
chwili.
- A widziałeś kiedyś żeby porucznik
żartował? - odpowiedział retorycznie Linescu.
W
tym momencie na twarzy Babinescu zagościł wyraz zrozumienia. Milczał jeszcze
przez chwilę i wyglądał jakby kończył układać t sobie w głowie.
- Jakie rozkazy panie poruczniku? -
spytał.
- Zawracamy - odrzekł Len - Oddział
ustawić się trójszeregu! W prawo zwrot i marsz!
***
Ayumi
przebywała na tajnym zebraniu nowo powołanej rady wojennej ANR. W jej skład
wchodził Król Marc - jak już go powszechnie nazywano na południu Rumlandii -
troje siwych generałów, namiestnik Amsteresztu - Petr van Ionescu - oraz brat
namiestnika, będący szefem wywiadu - porucznik Jon van Ionescu - oraz właśnie
Ayumi.
Zebranie
odbywało się w tym samym pomieszczeniu, gdzie wcześniej Marc wypytywał Tamarę o
Lena. Rada siedziała przy solidnie wykonanym dębowym stole, na krzesłach
wykonanych z tego samego drewna z dodatkami z bzu. Honorowe miejsce zajmował
król, po jego lewej stronie siedziało troje generałów, a po prawej Ayumi i
bracia van Ionescu. Na stole znajdowała się mapa kraju z zaznaczonymi
terytoriami opanowanymi przez poszczególnych pretendentów do tronu.
- Na początek niech pan porucznik
przedstawi nam ten słynny raport o stanie sił wroga - przemówił król Marc, a
porucznik wstał i wyjął na stół swoje notatki.
- Na początek pochwalę się naszym
największym sukcesem - zaczął Jon van Ionescu. Był to wysoki, młody brunet o
ciemniejszej karnacji niż mieli ludzie mieszkający na północy i w centrum
kraju. Charakteryzował się szerokimi barami i ogromnymi dłońmi. Szef wywiadu
ubrany był w żelazną kolczugę, której nigdy nie zdejmował, na nią narzucony
miał czerwono- biały żupan ze złotymi wykończeniami na rękawach i guzikami o
tym samym kolorze. Strój zapięty miał czarnym pasem ze srebrnymi kryształkami.
Na plecach kontusza wyhaftowany miał rodowy herb (złoty młot na tle czarno-
czerwonych, poziomych pasów) - nasi przyjaciele z Nordanku złapali ukrywającego
się tam księcia Dana.
W
tym momencie sala wypełniła się radosnymi okrzykami i gratulacjami dal wywiadu
ANR. Kiedy zebrani się uciszyli, porucznik kontynuował:
- Złapała go Gwardia Nordandzka,
teraz książę już jest transportowany do nas, wraz z przychodzącym wsparciem.
Nie ma mowy żeby uciekł - zapewnił i spojrzał na króla, a ten z uznaniem skinął
głową - druga sprawa... liczebność Armii Książęcych. Są to już tylko 15 do 20
tysięcy ludzi. nie wiemy ile z tego to regularne wojsko. Straty wynikają z dezercji,
kiepskiego dowodzenia i ogromnych strat w bitwach. Drudzy uzurpatorzy mają
około 10 do 15 tysięcy ludzi. Nasze siły są wam znane, więc nie będę o nich
mówił - zakończył.
- Gdzie są zgromadzone ich wojska?
- spytał jeden z generałów.
-
Trudno powiedzieć. W zasadzie - tu zrobił pauzę - książęta bronią się w miastach i twierdzach,
a van Danilescy ich oblegają - w tym momencie do komnaty wleciał czarny ptak i
rzucił kopertę na ręce dowodzącego wywiadem, ten otworzył ją. Przeczytał i
powiedział - musimy wprowadzić poprawki. Zakończyło się oblężenie Twierdzy
Dzikie Pola - zebrani słuchali z coraz większą uwagą - w bitwie kończącej
oblężenie między armiami księcia Filipa i Danan- Deja zginęło po około 5
tysięcy z każdej stron, plus rodowi ubyło drugie tyle w oblężeniu. Jaki asami
państwo słyszą po tej bitwie nie mamy już dużych strat w liczbie wojów do
uzurpatorów.
- Wspaniale - przerwał mu Marc - po
otrzymaniu wsparcia idziemy na wojnę!
- Musimy zacząć myśleć nad
strategiami - oznajmił namiestnik miasta.
- Do czasu przybycia sojuszników
chce mieć na tym stole co najmniej 3 opcje do wyboru, rozumiecie? - rzekł
podekscytowany król.
- Tak jest! - odpowiedzieli
zebrani.
- Jak poparcie międzynarodowe? -
spytał władca, jak narazie tylko południa.
- Mamy odpowiedzi tylko z kilku
krajów - oznajmił jeden z generałów - Republika Centralna jest naszym
sojusznikiem i wyślę nam wojsko, podobnie jak Nordank. Są to małe kraje, ale
jako jedyne angażują się militarnie w konflikt. Księstwo Srebrnej Armii popiera
nas, tak samo jak Imperium Południowe -
są to już trochę większe kraje, także bardziej się liczą na arenie
międzymorskiej. Wiemy, że Orda od początku wojny popierała dzieci zmarłego, a
jak jest teraz nie wiemy. Inne kraje nadal nie odpowiedziały - zakończył.
- Czyli mamy odpowiedzi tylko od
naszych sojuszników, a przy okazji i sąsiadów - skwitował Marc.
- Dokładnie - zapewnił Jon.
***
Akiko
ocknęła się dopiero kilka godzin potem. Znajdowała się w starym opuszczonym
magazynie. Odczuwała straszny ból głowy po uderzeniu drewnem w głowę. Spojrzała
na swoją sukienkę, a ta była brudna i odrobinę zakrwawiona w okolicach ramion.
Ręce miała związane sznurem, na szczęście dolne kończyny miała niczym nie
skrępowane.
Nie
wiedziała co się z nią stało i gdzie się znajduje. Po głębszym rozpoznaniu
terenu, okazało się, że jest w jakimś opuszczonym magazynie. Sufit znajdował
się kilka metrów nad nią, pod ścianami stały jakieś przedmioty poprzykrywane
płachtami. Całe pomieszczenie było obficie zakurzone i wyglądało na nie tylko
nie sprzątane, ale w ogóle nie używane od lat.
Namada
usiłowała przypomnieć sobie co działo się z nią przed trafieniem do tego
magazynu. Pamiętała, że spacerowała po mieście. Była już w okolicach
straganów... i co działo się dalej? Tego nie mogła sobie przypomnieć.
Nagle
zza ukrytych przedmiotów dał się słyszeć hałas - za ścianą. W następstwie czego
rozległ się trzask spadających przedmiotów. Akiko nie mogło dostrzec co spadło
wobec tumanów kurzu. Nie widziała kompletnie nic. Po kilku sekundach usłyszała
trzask zamykanych drzwi, "a więc to tam jest wyjście" - pomyślała.
- Namada - rozległ się męski,
basowy głos.
- Kim jesteś?
- Nie poznajesz mnie Namada? -
spytał głos.
Akiko
poczekała, aż kurz opadnie chociaż trochę. Trwało to kilkadziesiąt sekund.
Powoli jawił się przed nią zarys sylwetki mężczyzny. Z biegiem czasu
dostrzegała coraz więcej szczegółów.
Widziała,
że mężczyzna ma kilka zbędnych kilogramów, jest wysoki, używa dwuręcznego
miecza. Gdyż nad prawym ramieniem widniała rękojeść właśnie takiej broni. Kiedy
powietrze stało się jeszcze bardziej przejrzyste dostrzegła, że przybysz ubrany
jest w czarne wysokie do połowy łydek buty ze skóry, zielony kubrak, a pod nim
górne fragmenty stalowej zbroi płytowej - naramiennik, część na obojczyki i
naszyjnik. Na kubrak narzuconą miał czarną pelerynę narzuconą z kapturem
założoną na głowę, spod którego wystawała gęsta blond czupryna. Kaptur opadał
mu nas nos, dzięki czemu nie mogła ujrzeć oczu mężczyzny. Okolice jego ust
pokrywał świeży zarost - gęsty, choć krótki. Kości policzkowe były odstające co
pasowało do tezy o zbędnych kilogramach porywacza.
- Dalej nie wiem kim jesteś -
syknęła Namada.
- Cóż trudno - westchnął
zrezygnowany mężczyzna - jak twoja siostra? - spytał.
- Skąd ją znasz? - odpowiedziała
pytaniem na pytanie.
- Pracowałem z nią...
- Jesteś z Ordy? - przerwała mu
Akiko.
- A ty nie jesteś zbyt inteligentna
- odparła postać w kapturze - masz - powiedział i wyjął list z wewnętrznej
kieszeni peleryny, po czym podał go jeńcowi - czytaj!
Koperta
zapieczętowana była herbem chana Ordy. Naprowadziło to Namadę na fakt, że
prawdopodobnie rozmawia ze swoim współpracownikiem z wywiadu. Wyjęła z koperty
pergamin, na którym informowano ją o pozbawieniu jej stanowiska szpiega.
Została też natychmiastowo wezwana do powrotu do kraju i złożenia wyjaśnień
przed samym chanem Tuhajem. Z dalszej treści listu wynikało, że jest oskarżona
o nieplanowany zamach na wysokiego rangą oficera rumlandzkiego. Akiko
wiedziała, że oskarżenie jest jak najbardziej uzasadnione, ale nie spodziewała
się, że jej przełożeni połączą zamach z nią i być może jej siostrą.
Czuła
się fatalnie. Wiedziała, że zawiodła siostrę, Tamarę i jej przyjaciela - Lena.
Jeśli rzeczywiście czeka ją to co pisano w liście, to w najlepszym przypadku
mogła zostać wygnana z kraju lub zamknięta w lochach wraz ze zdrajcami kraju. Nie
poprawiało to ani o jotę jej nastroju. Do bólu głowy dołączyły wyrzuty sumienia
i poczucie ogarniającej jej bezsilności i rozżalenia.
- Kiedy mam się stawić? - zapytała.
- Jak najszybciej - odparł szpieg -
mamy cię tam odprowadzić.
- My?
- Tak...
W
tym momencie przez drzwi wkroczyło pięcioro nowych osób, które poza mieczem
dwuręcznym na plecach, miały też przy boku szablę. Akiko spojrzała na bok
mężczyzny, z którym rozmawiała. Miał on tam niedługą pochwę, w której trzymał -
jeśli dobrze widziała - piernacz. To oznacza, że jest on do w misji
dyplomatycznej - tylko, do którego władcy?
- Którego monarchę odwiedzaliście w
Rumlandii? - spytała czując ogarniającą ją od wewnątrz nadzieję na wolność.
- Prawdziwego - uciął napastnik.
Akiko
przeklinała w myślach i traciła ponownie nadzieję. Teraz bolało to dwa razy
bardziej, wiedziała że zwiadowcy Ordy nie wyjawią jej kto dał im pozwolenie na
odwiedzenie Rumlandii w celach dyplomatycznych. Jeśli był to, któryś z van
Danilesców lub książęta to mogła być uratowana, lecz na jej kolejne pytania
nikt nie zadał sobie trudu odpowiedzi.
- Przygotować do transportu -
rozkazał dowódca ordyńców.
Poczuła
jak pozostali mężczyźni kładą ją na ziemię. Dwaj z nich dyskutowało nad tym czy
szef pozwoli im poużywać sobie na niej podczas drogi. Chciała zaprotestować,
ale otrzymała ogłuszający cios piernaczem w czoło.
***
Ayumi
odpoczywała w pokoju, który zajmowała z siostrą i Tamarą. Była samo. Akiko
wyszła rano na miasto i jeszcze nie wróciła, a Tamara uczyła się dworskiej etykiety
od dwórki Wiktorii. Miało to pozwolić jej nabrać obycia, swobody i ogłady w
towarzystwie królewskiej pary. Namada nie martwiła się o młodą towarzyszkę,
wiedziała że ta da sobie wyśmienicie radę. Bardziej bała się o swoją siostrę i
siebie, a konkretnie ich los po powrocie do Ordy.
Korzystała
z uroków życia w pokoju, który zajmowały w królewskiej rezydencji. Ich pokój
był duży. Ściany pomalowane zostały na jasny żółty. Pod lewą ścianą znajdowało
się dwuosobowe łóżko z brązowym baldachimem wokół. Na czas pobytu sióstr Namada
i Tamary pod przeciwległą ścianą ustawiono małe łóżko dla dwunastolatki. Po
między łóżkami stał mały stolik otoczony przez cztery krzesła. Pod ścianami
znajdowały się wiekowe dębowe meble - szafki, meblościanka i regały z
książkami. Po między tymi zaś stały dwie duże donice z fiołkami.
Ayumi
położyła się właśnie na swoim łóżku, gdy przez otwarte okiennice wleciał
nieduży ptak z listem w dziobie. Kobieta wyjęła z najmniejszej szafki kilka
ziaren i dała je zwierzęciu w zamian za list. Zadowolony wróbel zaćwierkał i
wyleciał przez okiennice, a ordynka zajęła się lekturą listu od... swojego
przełożonego z wywiadu.
Informował
on niezwłocznym pojmaniu jej i Akiko oraz doprowadzeniu ich przed oblicze chana
Tuhaja, gdzie miało złożyć wyjaśnienia związane z zamachem na pułkownika Denisa
van Nicolescu.
Po
skończeniu listu Ayumi stała się cała roztrzęsiona. Ręce dygotały jej z gniewu
i strachu. Powoli domyślała się, że jej siostra została już uprowadzona przez
wysłanników Tuhaja i jest właśnie transportowana do ojczyzny. Wiedziała, że nie
może jej pomóc - co wywoływało u niej rozpacz i zniechęcające do wszystkiego
uczucie bezsilności.
Znała
aż za dobrze metody i skuteczność wywiadu, do którego sama - nomen omen -
należała. Mało tego była juz po środku hierarchii w tej organizacji. Akiko do
tej pory odznaczała się mniejszymi sukcesami, ale nie musiała się tak bardzo
śpieszyć w końcu jej mąż dobrze zarabia jako właściciel rozległego gospodarstwa
ziemnego na południowym- wschodzie Ordy. Stąd też wynikała mniejsza jak narazie
liczba misji odbytych przez starszą siostrę.
Ayumi
myślała jak postąpić. Gdy poszła do "jego wysokości Marca" zdradziła
by siebie i siostrę jako szpiegów obcego mocarstwa, dodatkowo popierającego jak
do tej pory koalicję książąt rumlandzkich. Co w najlepszym wypadku dawało im
zamianę cel w Ordzie na te w lochach pałacu, w którym tymczasowo mieszkały. Nie
miała zielonego pojęcia co zrobić...
***
Akiko leżała związana na wozie -
upozorowanym na kupiecki - związana od stóp do łokci i przykryta grubym kocem.
Usta miała zakneblowane szmatą wetkniętą w nie i obwiązaną sznurkiem wokół jej
głowy. Plecy i stopy przygniecione miała wrkami, uniemożliwiającymi jej
poderwanie się w górę. Koło jej twarzy leżały - częściowo znajdujące się pod
kocem dwie skrzynki, których głównym zadaniem było utrzymać fragment koca w
powietrzu, tak by kobieta mogła zaczerpnąć powietrza i nie udusiła się. Dzięki
tej szparze mężatka mogła zorientować się gdzie obecnie są.
Widziała
jak powoli wyjeżdżają z dzielnicy przemysłowej Amsteresztu i udawali się na
obrzeża miasta. Po jakimś czasie byli już za bramami miasta i jechali na północ
po królewskim trakcie łączącym Amstereszt i Bukadam - najważniejsze miasta w
Rumlandii. Dawało to pewną nadzieję, że jadący na spotkanie armii Marca Len
natknie się na wóz i wpadnie na pomysł żeby przejrzeć co też przewożą. Liczyła
tylko, że nie zostaną zatrzymani przez kogoś znającego ją z dworu pułkownika
van Nicoelscu...
Knebel
z jej ust usuwany był tylko trzy razy dziennie. Raz w porze śniadania, drugi
raz w porze obiadu i ostatni na kolację. Nie krzyczała wtedy tylko posłusznie
jadła i piła co jej podano. Od czasu do czasu pytała tylko gdzie są. Wtedy jej
przepuszczenia stawały się trafne i utwierdzała się w przekonaniu, że jadą do
Ordy przez Bukadam, co oznacza, że oddział Lena, który stacjonował kilka
kilometrów od tej drogi morze na nich napaść. gdyby tak się stało, byłby to
jedyny napad na nią, z którego Akiko by się ucieszyła przez całe życie. Teraz
cała nadzieja w Lenie i... i Ayumi, która powinna skojarzyć fakty i wysłać list
przez wróbla do Lena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz