poniedziałek, 1 grudnia 2014

20. Przyłapana o północy



 "Wypadki idą szybko i u wielu wyprzedzają myśli.
Kto nie nadąży, musi zostać w tyle. Kto zbyt silnie wrósł
w przeszłość, w stare metody działania, stare nawyki myślenia, kto boi się własnego cienia, zaś przed myślą własną ucieka w najciemniejszy zakątek, ten nie znajdzie dla siebie miejsca w szeregach ludzi dzisiejszych."

Tadeusz Gluziński

Rozdział 20
Przyłapana o północy

            Akiko Namada przez dwa dni pozostawała na pewien czas jedynym porucznikiem w chorągwi S.O.L.A.R, bowiem Linescu został pełniącym obowiązki dowódcy. Czyli pozostając porucznikiem zaczął robić to, co zwykle robił kapitan Len Tao. W skutek tego Ordynka miała więcej do roboty niż po reformie wojskowej Marca.

- Musimy znaleźć wreszcie kogoś, kto zostanie trzecim porucznikiem - powiedział jej Linescu, kiedy rozmawiali ze sobą o chorągwi pierwszej nocy po rozpoczęciu urlopu przez swojego dowódcę.
 
- Masz już kogoś na oku? Kogo cenił Len? - dopytywała kobieta.
- Esteban pomagał nam rozlokować ludzi już kiedy trafiliśmy do wioski, z której wzięliśmy panienkę Nataszę i tego faceta - odpowiedział Linescu, a Namada poczuła, że się rumieni.
- W sumie chłopak nie jest zły.

            Akiko pamiętała, że Esteban po reformie został jednym z kaprali. Chłopak był jeszcze młody, miał 19 lat - raptem o dwa więcej niż Tao. Odznaczał się nad wyraz szerokimi barami i muskularną rzeźbą ciała. Mimo to nie był wcale przystojny czy też urodziwy. Miał za dużo mięśni - zdaniem Akiko. Poza tym miał oczy bardzo przypominające świńskie oczka i jego twarz stanowczo zbyt często i szybko stawała się czerwonawa. Mimo to był dobrym żołnierzem, który bardzo się rozwinął odkąd dołączył do leśnej chorągwi. Świetnie walczył mieczem i radził sobie z halabardą. Jeżeli udałoby się nauczyć go taktyki i czegoś związanego z organizacją to stanowił świetny materiał na oficera.

- Tylko czy nie jest za młody? - spytał nagle Linescu.
- Bo Len to jest strasznie stary - zakpiła Akiko.
- Kapitan to co innego - obruszył się porucznik.
- Taaa, tak był zainteresowany reformą wojska, że ja sama wybierałam kaprali, a ty ich szkoliłeś - przypomniała kobieta.

            To ostatnie wynikało z tego, że Len w tamtym czasie był stanowczo za bardzo pochłonięty swoją partnerką. W owym czasie każdą możliwą chwilę poświęcał tylko jej. Akiko nigdy nie uważała, że ten związek ma szanse przetrwać. Natasza była o 4 lata starsza od kapitana, a w tym wieku to całkiem sporo. Tao jako zaledwie 17 latek sporo już osiągnął, ale nie wydawał się kimś zdolnym utrzymać przy sobie - zakochaną - o kilka lat starszą piękność. Uroda Nataszy nie ulegała wątpliwości i Akiko cieszyła się tym, że w ciągu ostatnich dni przed urlopem Len nie widział jak na jego partnerkę spoglądają różni ludzie w okolicy pałacu, gdyż z pewnością polała by się krew. A tak stało się to dopiero pierwszego dnia urlopu, kiedy Len wdał się w pojedynek z porucznikiem Jonem van Ionescu. Na szczęście pojedynkujący się zostali w porę rozdzieleni i złotooki kapitan nie zabił swojego rywala.

            Tego dnia Akiko postanowiła zwołać zebranie wszystkich oficerów S.O.L.A.R i wyłonić ostatniego porucznika. Formalnie to Linescu był p.o., ale to ona miała wiedzę o tym jak się zachowywać w określonych sytuacjach, no i bywała na obradach konwentu, który nieuchronnie zmierzał ku końcowi.
 
            Namada poleciła jednemu ze starszych kaprali przygotować mała salę na obrady oficerów swojej chorągwi. Wysłała też jednego z szeregowych żołnierzy z listem do pokoju kapitana Tao. Akiko wiedziała, że jej szef nie ucieszy się z perspektywy poświęcenie kilku godzin swojego wolnego na sprawy zawodowe, lecz mimo to jego obecność była wymagana na spotkaniu. Bez niego nie mogli zatwierdzić nowych oficerów.

            Sama wstała tego dnia wcześnie rano i po porannej toalecie ubrała się w odświętny, zdobny strój. Składały się na niego granatowa suknia do łydek oraz płaszcz podszyty futrem i obszyty czarną skórą. Zaraz po śniadaniu poszła do sali załatwionej przez swoich podwładnych. Czuła się prawdziwą Panią wśród tej gromady prostych żołdaków.

            Dzisiejsza sala obrad była małym pomieszczeniem, w którym znajdował się mahoniowy stół z 14 krzesłami stojącymi wokół. Ich rozmieszczenie nie było, jednak symetryczne lub przypadkowe. U jego końca stołu znajdowało się dębowe krzesło z ozdobnymi podłokietnikami, ukształtowanymi na podobieństwo dwojga identycznych wilków. Na przeciw niego stały trzy krzesła dla poruczników. Po bokach oczekiwały stołki dla kaprali. Poza tym w sali znajdowały się również trzy szafki, duże lustro wiszące na ścianie i kilka donic z rozmaitymi kwiatami. Akiko usiadła na środkowym krześle przeznaczonym dla poruczników.

- Witam panią - krzyknął wesoło z progu Linescu.

            Mężczyzna stał w drzwiach ubrany w swój najlepszy strój. Otrzymał go kilka tygodni temu od samego generała van Petescu, który stwierdził, że oficerowie najbardziej elitarnej chorągwi muszą mieć godne tej chorągwi stroje. Poprzedniego wieczoru porucznik zgolił na łyso swoją głowę, czym wzbudził śmiech Akiko. Teraz stał przed nią godnie wypinając pierś i z dumą trzymając dłoń na gałce miecz.

- Nie mogę się przyzwyczaić do tej wymyślnej fryzury - odrzekła Namada.
- Kapitan przyjdzie? - spytał żołnierz, ignorując jej zaczepki.
- Nie wiadomo.
- Mógłby wpaść - rozmarzył się oficer - słyszałaś o sytuacji na froncie?
- Czerwonych ze Złotymi?
- Tak - potwierdził łysy Linescu.
- To nie - odparła Namada.
- Związek Czerwonych kontynuuje atak - opowiadał porucznik. -  Nie zajęli do tej pory żadnego z ważniejszych miast czy zamków, ale wygrali właśnie drugą bitwę. Poza tym zaczęli oblegać równocześnie Pikę na północy i Różańcowy Port na południu. Właśnie między tymi miastami przebiega mniej, więcej linia frontu.
- Wojna trwa już jakiś czas, a tam tylko dwie bitwy i żadnych większych zdobyczy - zauważyła Akiko.
- Czerwoni mają kilku sojuszników - wtrącił Len, który pojawił się tu niewiadomo skąd i kiedy. Ubrany był w swój ulubiony, obszyty futrem płaszcz i szerokie, czarne spodnie. U jego pasa znajdował się złożony Miecz Błyskawicy oraz piernacz - symbol władzy kapitana w Rumlandii.

            Akiko i Linescu mocno się ucieszyli widząc swojego wodza. Kobieta solidnie go uściskała. Widziała, że w złotych oczach nie ma już tyle furii, ile było kiedy widziała Lena po raz ostatni. To był dobry znak.
 
- O jakich sojusznikach mówisz? - spytała Ordynka.
- Kozakach i Czarnoksiężnikach - wyjaśnił Tao - gdzie kaprale?
- Zaraz będą panie kapitanie - odparł Linescu.

            Istotnie po chwili w sali pojawiło się dziesięciu mężczyzn. Każdy z nich ubrany był w czarne spodnie, buty tego samego koloru oraz błyszczącą kolczugę nałożoną na zieloną bluzę. Kaprale usadowili się po dwóch bokach stołu pomiędzy kapitanem Tao, a jego zastępcami. Gdy wszyscy zajęli miejsca, Akiko wstała.

- Czołem żołnierze - przywitała sie, a oni odparli jej "Czołem pani porucznik!" - znajdujemy się tu, aby mianować jednego z was nowym porucznikiem i dowódcą trzeciej drużyny chorągwi S.O.L.A.R. Oczywiście wtedy też jeden z szeregowych zostanie wybrany kapralem - po tych słowach usiadła.

            Wtedy powstał porucznik Linescu. Wzrok wszystkich zebranych natychmiast potoczył się na niego, a doświadczony żołnierz mówił:

- Mamy dwóch kandydatów na porucznika. Są to przed wszystkim kapral Esteban Florent oraz kapral Józef Orgiescu. Kapitan Tao wybierze spośród waszej dwójki kogoś do awansu.
- Esteban wstań - rzucił Tao - od dziś zostajesz nowym porucznikiem mojej chorągwi. Możesz wybrać nowego kaprala na twoje dotychczasowe miejsce, a potem przesłać mi na piśmie kto to jest. Zaakceptuje go albo odrzucę, ale będę wtedy znowu na urlopie. Zrobiłem co miałem teraz pora na mnie. Czołem żołnierze! - powiedział i ruszył ku wyjściu.
- Czołem panie kapitanie! - odrzekli oficerowie.

            Kiedy wyszedł Akiko przedstawiła kadrze oficerskiej plany na najbliższy czas dotyczące działania chorągwi i misji jakie może lub będzie miała do wykonania. Spotkanie przebiegło sprawnie i szybko. Był to kolejny powód do dumy dla Akiko i jej zdolności organizacyjnych. Co prawda jak do tej pory to jej siostra Ayumi doszła do lepszej pozycji społecznej w Rumlandii odkąd oficjalnie zostały obywatelkami tego kraju, ale starsza siostra nie miała powodów do narzekań. Naturalnie czasami zdarzało się, że zazdrościła siostrze pozycji w radzie wojennej, gdzie młodsza Namada zajmowała się planowaniem oraz ściganiem wrogów narodu. Oczywiście osobnym tematem była masakra jakiej Ordyńcy dokonali na rodzinach obu sióstr.

            Kiedy spotkanie dobiegło końca Akiko ruszyła na uprzednio umówione spotkanie ze swoją ostatnią bliską krewną. Obie panie umówiły się w pewnej knajpie w centrum miasta. Namada podążała kolejnymi uliczkami, kiedy jej uwagę zwróciło ciało leżące pod jedną z ławek. Ordynka chwyciła ciało za rękawy koszuli i wyciągnęło pomimo oporu spod ławki. Kobieta natychmiast rozpoznała blond czuprynę i młodą twarz nastolatka. Właśnie odnalazła zaginionego adiutanta Lena Tao. Sprawdziła dla pewności puls chłopaka i już wiedziała. Dave nie żyje, a Len się wścieknie kiedy mu o tym opowie. Tylko co powinna zrobić w tej sytuacji? Za pomocą przechodzącego obok żołnierza wezwała pomoc i ruszyła na spotkanie z Ayumi.

            Mały, beżowy budynek był już obficie zaludniony ludźmi, kiedy Akiko wreszcie do niego weszła. Ayumi siedziała za jednym z małych stolików popijając piwo i oglądając się po sali za przystojnymi mężczyznami - a przynajmniej tak myślała jej siostra. Ubrana była w białe futro.

- Witaj siostro - powiedziała nieco sztucznie Akiko.
- Hej - odparła młodsza.
- Znalazłam zwłoki adiutanta Lena - zaczęła bez ogródek starsza.
- Wścieknie się.
- Tak, ale to chyba zadanie dla ludzi zajmujących się ściganiem wrogów narodu.
- Bym zapomniała o tej komórce - żachnęła się Ayumi.

            Akiko popatrzyła z niepokojem na siostrę. Czyżby możliwym było, że jej siostra zapomniała o najważniejszym i największym przedsięwzięciu, którym miała dowodzić? Wydawało jej się to raczej niemożliwe.

- Kurwa mać - zaklęła nagle Ayumi.
- Co jest? - zapytała z troską Akiko.
- On wie, że ja nie mogę działać w wywiadzie. Muszę ostrzec Lena - powiedziała wstając gwałtownie.
- O czym ty mówisz? - dopytywała ją siostra - usiądź - powiedziała łapiąc Ayumi za rękaw.
- Twój dowódca zlecił mi pewną misje, a ja głupia ją przyjęłam - wyjaśniła młodsza Namada, a starsza w dalszym ciągu nie wiedziała o co chodzi.
- Mów jaśniej! - naciskała starsza.
- Nie mogę - odpowiedziała młodsza. - Muszę lecieć. Pa!
- Żegnaj - odparła Akiko, nie wiedząc co o tym wszystkim sądzić.

            Zamówiła grzane wino i pijąc je, oczyszczała umysł z nadmiaru myśli. Wiedziała, że Len zachowuje się od jakiegoś czasu dziwne, chociaż odkąd poszedł na urlop i spędza go niemal wyłącznie z Natką, zdawał się wracać do normy. Ayumi podjęła się dla niego wykonać jakieś zadanie, które bez reszty ją pochłonęło. W skutek tego zapomniała o swoim stanowisku. Jej stanowisko uniemożliwiało jej pracę w wywiadzie. To akurat było oczywiste, ale najwyraźniej Tao i szefowa komórki bez nazwy faktycznie o tym zapomnieli. Akiko domyślała się, że kapitan chciał wykorzystać jej siostrę przeciw komuś powiązanemu z wywiadem. Tylko komu? Jon van Ionescu raczej odpadał w końcu dostał już za swoje na dziedzińcu. Reszta szpiegów była "zbyt krótka" żeby muc zagrozić Lenowi. Na króla raczej by nic nie szukali, więc kto miał być celem ich gierek? Tego akurat Namada nie mogła zrozumieć...

            Po dopiciu wina wyszła z lokalu i wróciła do swojej kwatery. Czekał tam na nią Jon van Ionescu. Włosy na głowie miał krótko przystrzyżone przez co wydawały się jeszcze bardziej ciemne niż zwykle. Ubrany był w czarny płaszcz podróżny i skórzane buty w tym samym kolorze, z wysokim obcasem przez co wydawał się jeszcze wyższy niż wcześniej.

- Kto cię tu wpuścił? - spytała Akiko, wiedząc że nikogo innego tu nie było do tej pory.
- Sam wszedłem - odparł szef rumlandzkiego wywiadu. - Liczyłem na bardziej uprzejme traktowanie - oświadczył patrząc Namadzie bezczelnie w oczy.
- Jestem po prostu zdziwiona - wytłumaczyła się kobieta - może napijesz się herbaty?
- Z chęcią.

            Tym sposobem zyskała kilka chwil na przemyślenie co mogło spowodować wizytę porucznika van Ionescu. Prawdopodobnie chodzi o sprawę jej siostry lub zatargi z Lenem. Nie wiedziała co dokładnie przyprowadziło tego dnia Jona do jej pokoju.

- Co sprowadza szefa wywiadu do mojego pokoju? - spytała podając herbatę w zdobnych filiżankach.
- Morderstwo adiutanta twojego szefa, choć wolałbym żeby to twoje cycki mnie tu sprowadzały - rzucił Jon, a jego ton głosu starał się jej wmówić, że powiedział to od niechcenia.
- Ciekawe.
- Co jest ciekawe?
- Co wywiad ma do zabójstwa Dave' a.

            Van Ionescu zrobił minę jak zbity pies. Jego zachowanie ewidentnie miało na celu stłamsić, zmieszać Akiko. Porcznik chorągwi S.O.L.A.R dostrzegła tu gierki oficera wywiadu mające zdobyć mu przewagę na rozmówczynią. Sama była, jednak przez lata agentem wywiadu swojego ojczystego kraju - Ordy - i znała te techniki wyśmienicie. Najwyraźniej van Ionescu o tym nie wiedział lub zapomniał. Akiko postanowiła pozwolić mu myśleć, że osiąga to co chciał. Zrobiła zdziwioną minę.

- Podejrzewamy, że chłopaka zamordował ktoś spoza naszego kraju albo działający na rzecz lub polecenie kogoś rezydującego poza naszym krajem, jeśli wiesz o kim myślę - tłumaczył pokrętnie.

            Akiko przybrała dumny wyraz twarzy i pokiwała twierdząco głową. Postanowiła pozwolić Jonowi mówić dalej.

- Mogę ci powiedzieć, ale jest to wiadomość ściśle poufna, że Filipek ma tu grono, bardzo wąskie, zaufanych współpracowników. Robią oni dla niego ogromną robotę. Widzisz to zresztą po zachowaniu naszego przyjaciela nazwiskiem Tao.
- Co Len ma z tym wspólnego? - spytała teraz autentycznie zszokowana Akiko. Nie dziwiło ją to co rzekł Jon, ale to czy ma na to jakiekolwiek dowody.
- Zobaczysz jeśli zgodzisz się wyjść dziś wieczorem ze mną na spacer.
- O której mam być i gdzie? - odparła bez chwili namysłu.
- Czekaj chwilę przed północą przy schodach na wyższe piętro.

            Po tych słowach dopili herbatę w milczeniu i Jon opuścił pokój. Akiko kompletnie nie wiedziała co ma o tym myśleć. Nie mogła sobie znaleźć miejsca, ani nic do robienia. Wszystkie jej myśli wędrowały do tego czy van Ionescu ma dowody na to, że Len Tao jest gnębiony przez agenturę służącą księciu na emigracji.

            Wreszcie nadeszła pora uszykować się na wyjście. Namada nie wiedziała czego ma się spodziewać i co ubrać. Zdecydowała się przyodziać w czarne spodnie i sweter w tym samym kolorze. Spodnie miały tą niewątpliwą zaletę, że jedna z ich kieszeni była uprzednio rozdarta. Dzięki temu Akiko mogła założyć pod nie podwiązkę, do której przymocowany był mały sztylet. Na wszystko naciągnęła płaszcz, a w jego wewnętrznej kieszeni ulokowała jeszcze nóż. Szyję obwiązała szalem, dzięki czemu w razie potrzeby będzie mogła choć odrobinę zasłonić twarz. Udała się na korytarz. Szybko dotarła do schodów.
 
            Porucznik van Ionescu już na nią czekał. Ubrany był tak samo jak składając jej wizytę kilka godzin wcześniej. Spojrzała na niego, a on skinął głową i pociągnął za sobą. Szli w milczeniu korytarzem. Jon wszedł do jednego z pomieszczeń kilkanaście metrów od pokoju Namady. Wymacał tam tajne przejście i wszedł do niego wraz z Ordynką. Za pomocą zapałek zapalił małą pochodnię i przeszli dobrych kilkadziesiąt metrów tunelem, który obiegał chyba kilka pięter posiadłości królewskiej. Wreszcie się zatrzymał i zgasił pochodnie.

- Co jest? - spytała szeptem Akiko.

            Jon wyjął ze ściany poluzowaną cegłę i przyciągnął Akiko do siebie. Skierował jej głowę w odpowiednią stronę i kazał obserwować. Po chwili na korytarzu pojawiła się kobieca sylwetka, a Akiko wydawało się, że jest jej skądś znajoma. Niewiasta podeszła pod jedne z drzwi i wyjęła nóż. Namada chciała coś powiedzieć, ale Jon zakrył jej usta dłonią. Patrzyła dalej co się będzie dziać. Kobieta wyryła coś na drzwiach i wrzuciła pod nie zalakowaną kopertę. Odeszła cicho, powoli i niewidziana przez nikogo...  z wyjątkiem Akiko i Jona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz