sobota, 1 czerwca 2019

22. Inwazja


Rozdział 22
Inwazja

            Akiko, Padme i Anakin nie dotarli do Redstadt. W jednej z mniejszych wiosek czekał na nich patrol żołnierzy służących niegdyś pod komendą Vadera. 

- Panie generale – powiedział jeden z nich na przywitanie – Ojczyzna znów pana wzywa.  Pora na powrót na front.

            Przemawiający żołnierz miał gęste czarne włosy i bliznę wzdłuż czoła. Padme wyjaśniła później Akiko, że to pamiątka po bitwie z jednym z plemion indiańskich, którą żołnierz stoczył jeszcze w młodości.

- Cóż długo nie wytrzymała bez korzystania z moich usług – odparł swobodnie Anakin.

            Żołnierze nie odważyli się skomentować jego wypowiedzi. Akiko oddała się chwili zadumy nad stosunkiem towarzysza podróży do ojczyzny i patriotyzmu. Czy Anakina można było uznać za patriotę? W pewnym sensie tak. Walczył przecież za swój kraj. Kiedy, jednak nie był potrzebny do walki wycofywał się w cień. Pozwalał innym działać na rzecz kraju w czasie pokoju. Jego wola walki wynikała, chyba bardziej z poczucia obowiązku niż patriotyzmu.

- Kim jest ten gość? – głos samego Vadera sprowadził ją na ziemię.

            Obok żołnierzy stał ubrany po cywilnemu mężczyzna. Jego ubiór składał się z czarnego cylindra, surduta oraz płaszcza. Przy skórzanym, brązowym pasie nosił szpadę. Pomimo przyjemnej, ciepłej pogody na dłoniach miał rękawice tej samej barwy i materiału co pas. Spodnie miał z kolei szeroko skrojone, barwy ciemnoszarej. Miał długie, sięgające za ramiona, blond włosy. Część z nich przybrała już siwą barwę. 

- Jack Berg – przedstawił się – kontynentalnej sławy podróżnik. Znawca wszelkich krajów oraz kultur w Międzymorzu.
- Anakin Vader – odpowiedział szatyn ściskając dłoń podróżnika – krajowej sławy generał, największy wojownik na tym kontynencie.
- Zaiste pańska sława jest wielka – odparł Berg.
- W czym może nam pan pomóc? – wtrąciła Padme.

            Wzrok podróżnika powędrował na oficera, który wcześniej powitał państwa Vader i Akiko. Ten nie dał po sobie nie poznać, że bardzo ucieszyło go ponownie dostanie się w centrum uwagi.

- Król i najwyższe szychy ze sztabu chcą aby przedostał się pan jak najprędzej do Riverstad. Tam zbiera się armia, która ma zdjąć zagrożenie oblężenia ze stolicy, gdzie zbiera się druga armia.
- Jak wygląda w tej chwili sytuacja? – spytała Padme.
- Orkowie oblegają Marchię, Królewski Port i Port Obrzański. Nadmorskie wioski i mniejsze miasta zostały złupione. Najgorzej wygląda sytuacja przy Porcie Obrzańskim. Sądzimy, że jeśli padnie to orkowie ruszą jedną gromadą szlakiem w górę rzeki do Riverstad, a reszta podzieli się na tych, którzy rusza pod Królewski Port i Kingstad.
- Skąd takie szacunki? – zdziwił się Vader.
- Tego dowie się pan na miejscu, panie generale – wyrecytował w odpowiedzi oficer.

            Anakin i Padme wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

- Co ze mną? – spytała dyplomatka.
- Także powinna się pani udać na północ – odpowiedział zamiast oficera, podróżnik – z Riverstad zostanie pani wysłana z pewnością na misję zagrniaczną.
- Dobrze – zgodziła się Padme.

            Oznaczało to, że czeka ich kolejna wojenna przygoda. Wyłącznie Akiko nie była przekonana co do entuzjazmu jaki zaczął bić od Padme zaraz po tym jak dowiedziała się o kolejnej zagranicznej wyprawie. Znała okrucieństwa wojny, a z tego co słyszała orkowie podczas swoich najazdów są jeszcze bardziej brutalni od jej pobratymców z Ordy czy sołdatów Związku Czerwonych. Nawet część bestii z Czarnolasu była bardziej cywilizowana od mieszkańców Wyspy Orków.

            Zgodnie z wytycznymi dostarczonymi przez żołnierzy, Akiko wraz z Anakinem i Padme cofnęli się w stronę rzeki Obry. Towarzyszył im Jack Berg. Podróżnik miał dostarczyć ich możliwie jak najszybciej do Riverstad. Tam Vader miał dołączyć do armii, która usunie orkowe zagrożenie z Państwa Czarnej Wrony.

            Jeszcze tego samego dnia wsiedli na tratwę podobną do tej, którą przekroczyli granicę z Ordą. Tym razem płynęli nią jednak dalej niż do następnego brzegu. Berg doprowadził własnoręcznie tratwę mniej więcej do środka rzeki. Stamtąd pozwolił jej dryfować wraz z prądem, który co trzeba było Obrze przyznać był na niej o wiele silniejszy niż na Jesionce i jej odnogach.

            Po kilku godzinach – a może Akiko się tylko zdawało, że aż tyle czasu upłynęło – dotarli do barki rzecznej. Ta przewoziła cenne towary jeszcze z Federacji Indian. Jej celem było Riverstad.

            Załogę barki stanowili rodacy Vaderów. Byli to młodzi mężczyźni – najstarszy z nich liczył sobie 36 lat. Łącznie było ich 9 nie włączając do tego kapitana. Każdy z nich patrzył z nieukrywanym, cielęcym niemal uwielbieniem na Anakina

- Jest dla nich bohaterem – wyjaśniła Namadzie Padme – słyszeli wiele plotek, historii i pieśni o dokonaniach mojego ukochanego. U was nie układa się pieśni o niezwyciężonych wojownikach? – spytała widząc zdziwienie na twarzy towarzyszki podróży.
- U nas w Rumlandii czy u nas w Ordzie?
- U was w obu tych państwach.

            Akiko zamyśliła się na chwilę. Coraz słabiej pamiętała swoje życie w Ordzie. Miała tam męża, dzieci, dalszą rodzinę. W skutek niecnej intrygi księcia Filipa oraz Denisa van Nicolescu cała jej rodzina została wymordowana.

            Jeśli chodzi o sztukę to Orda raczej odbiegała od standardów Międzymorza. Ludność państwa wywodziła się od prastarych koczowników, którzy osiedlali się w pierwszych osadach. Były to Koński Grzbiet i Lniane Miasto. Potem powstawały kolejne osady. Z czasem osady te stawały się coraz większe. Każda osada należała do danego plemienia lub jego szczepu. Z czasem osady stały się miasteczkami, aż wreszcie powstały pierwsze duże miasta. Członkowie plemion dość często – w porównaniu do Indian – mieszali się między sobą. W skutek tego różnice między nimi pozacierały się na przestrzeni setek lat. Wreszcie kilkaset lat temu powstało jedno państwo, znane jako Orda.

            W czasach plemiennych nie powstawało zbyt wiele dzieł sztuki. Najpopularniejszą dziedziną kultury w ordyńskich plemionach były pieśni przy ognisku. Tradycja takich śpiewów nie była czymś niecodziennym na terenie całego kontynentu – włączając w niego Czarnolas. Bardzo długo nie powstawały żadne inne dzieła mogące mieć wpływ na rozwój kultury plemion. Dopiero powstanie państwa coś pod tym względem zmieniło. Nie oznaczało to powstawania dzieł i obrazów lub cudów architektury, ale powstawać zaczęły bujniej pieśni. Dwór chana zatrudniał nawet zwyczajowo jednego minstrela, trupę cyrkowców oraz błazna. Zdarzało się także i w większych miastach by zatrudniono artystów na miejskim etacie. W ostatnim stuleciu coś się popsuło. Nic nie powstało.

            Akiko opowiedziała tę historię drugiej kobiecie. Zaraz potem pogrążyły się w długiej dyskusji na temat sztuki i kultury jej rodzimego kraju. Sama nie czuła się w tych tematach jakoś kompetentna do akademickiej dyskusji, ale pogawędka na statku to coś innego.

            Jeżeli zaś chodzi o Rumlandię to królestwo nie należało nigdy do uznawanych za szczególnie rozwinięte kulturowo czy cywilizacyjnie. Akiko podzielała takie zdanie do czasu aż pomieszkała w Rumlandii kilka lat. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że opinia taka była krzywdząca. Nie dziwiło ją to. Orda przeważnie nie miała dobrych relacji z sąsiadami. Plemiona przed powstaniem jednolitego państwa podobnie. W związku z tym kronikarze i pisarze z tego państwa pozwalali – zapewne – sobie na pisanie subiektywnie na temat osiągnieć Rumlandczyków. Dotyczyło to wielu pól. Zarówno militariów, ekonomii jak kultury.

- To nic nadzwyczajnego – skomentowała to Padme.
- Jesteś dyplomatką, wiesz coś o tym – stwierdziła Akiko.
- Prawda. – zachichotała Padme – Według moich informacji, a raczej mojego państwa, to Rumlandia robi postępy na płaszczyznach, o których rozmawiamy. W zasadzie to o jednej rozmawialiśmy, ale wiesz co mam na myśli.
- Jasne. Marc jest naprawdę dobrym królem.
- Oby tylko wojna nie pokrzyżowała jego planów.
- Sądzisz, że Rumlandii grozi wojna?
- Tak samo jak innym państwom w Międzymorzu.

            Akiko zamyśliła się na chwilę. Przed jej przymusowym pobytem w norfdamskim lochu życie było prostsze. Kontynent nie był zagrożony inwazją Orków. Widmo wojny kontynentalnej także zdawało się odległe. Teraz cały znany jej świat mógł eksplodować. Pytaniem pozostawało co będzie iskrą, która wznieci pożogę.

- Czego spodziewasz się na końcu naszej podróży? – zapytała nagle Akiko.
- Śmierci – odparła swobodnie Padme – końcem życiowej każdej żywej istoty jest śmierć – wyjaśniła nieco śpiewnym tonem – Jeśli pytasz o podróż w dół rzeki to wojny. Krwawej wojny. Liczę, że przeżyjemy. Mam zamiar urodzić kilka dzieci Anakinowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz