Rozdział 23
Wojna ras
Akiko
dobrze znosiła podróż. Rzeczny rejs nie był zbyt pasjonujący, ale nie
natrafiali na zbyt wielkie przeszkody. Poziom wody był odpowiedni, a ruch barek
niewielki. Tempo z jakim się przemieszczali także nie było najgorsze. Co prawda
kapitan powtarzał, że zdarzało mu się podróżować w przeszłości ze znacznie
większą prędkością, ale Akiko nie była pewna czy to prawda czy też chciał
zrobić wrażenie na niej oraz na młodej, znanej dyplomatce.
Na
pierwsze kłopoty natrafili dopiero kilka kilometrów po minięciu Oberstad. Duże
nadrzeczne miasto powitało ich mgłą oraz załamaniem pogody. Początkowo był to
tylko silny wiatr z północy, lecz niebawem dołączyła także ulewa. Duże krople
deszczu uderzały o pokład, skutecznie przeganiając z niego podróżników.
Akiko
wraz z Anakinem i Padme schroniła się w ich kajucie. Niebawem dołączył do nich
także Berg. Do wieczora zajęli się graniem w karty i piciem wina. O zmierzchu
czołowy podróżnik Państwa Czarnej Wrony opuścił ich i udał się do swojej
kajuty, mamrocząc pod nosem przekleństwa na bóstwa odpowiedzialne za zesłanie
deszczu na wschodnią granicę państwa akurat kiedy przepływali wzdłuż niej
barką.
- Nie czujesz się samotna? – zagadała
Padme, kiedy zostali sami.
Akiko
spojrzała na nią badawczo. Uprzejmość i kurtuazja z pewnością były mocnymi
stronami dyplomatki. Kobieta miała w sobie tyle ciepła i empatii, że ciężko
było jej nie polubić. Na tyle na ile Namada znała się na dyplomacji wiedziała,
że to musi pomagać kobiecie gdy udaje się z misją dyplomatyczną.
- Trochę – odpowiedziała wreszcie
zdawkowo.
Anakin
wstał i wyszedł z kajuty bez słowa. Padme spojrzała za nim tęsknym wzrokiem,
chociaż spędzała z nim całe dnie odkąd dołączyła do młodego generała i
ordyńsko- rumlandzkiej pani zbieg.
- Co z nim? – spytała Namada.
- Potrzebuje samotności – odparła Padme
patrząc w drzwi – musi przemyśleć kilka spraw. Wojna to nie jest łatwa sprawa.
- Wiem.
- Wojna ras jest jeszcze bardziej okrutna
niż wojna pomiędzy narodami – zaczęła swój wykład Padme – Wiem, że nie miałaś
okazji tego zaobserwować na własne oczy, ale nic nie straciłaś. Orkowie to
okrutne i na wpół dzikie bestie. Z nimi nie ma negocjacji – jej głos stał się
bardziej zdecydowany a oczy zalśniły – z nimi można dyskutować jedynie poprzez
ogień i stal.
Akiko
pokiwała głową.
- Tęsknisz – podjęła Padme swoim
zwyczajnym tonem – pamiętaj, że tęsknota to nie jest powód do robienia głupot
na wojnie.
- Ja… - bąknęła zawstydzona Akiko.
Nie
rozumiała swojego zawstydzenia. Nie powinna go odczuwać! Nie myślała przecież o
robieniu niczego głupiego, a już na pewno nie tego o czym pomyślała jej
rozmówczyni!
- Wierzę, że obie przeżyjemy nadciągającą
wojnę – zapewniła melodramatycznym głosem Padme.
Akiko
był w stanie tylko skinąć głową.
***
Im
bliżej celu podróży, tym bardziej krajobraz stawał się wojenny. Gdy mijali
leżący po skandynawskiej stronie Obry, Zamek Fiński dostrzegli dziwnie zmącony
obraz wokół murów. Początkowo Akiko myślała, że to wina odległości, rzeka była
w tym miejscu szersza niż we wcześniejszych.
- To coś poważniejszego – uświadomiła jej
Padme.
- Magia – dodał Anakin.
- Jak to? – zdziwiła się Namada.
Akiko
wciągnęła nosem głęboko powietrze co wywołało salwę śmiechu Vadera. Padme
spojrzała na nią z politowaniem.
- To przesądy, że magia wydziela jakiś
zapach – poinformowała dyplomatka.
- Zapach wydzielają owszem, ale eliksiry –
wtrącił Anakin gdy już opanował śmiech – same zaklęcia są bezwonne. No chyba,
że mają za cel wydzielać jakiś zapach, np. odstraszający zwierzynę – zakończył wzruszając
ramionami jakby wszystko to było zbyt trywialne dla niego.
Namada
nie odpowiedziała. Poczuła się zbyt zawstydzona własną niewiedzą i wiarą w
zabobony. Do tej pory co prawda zdarzało się jej mieć pośredni kontakt z
czarodziejami, lecz zwykle nie korzystali oni wtedy ze swoich specjalnych
umiejętności.
- Myślałam, że Skandynawia nie posiada
żadnych sojuszy z Ministerstwem Magii ani tymi drugmi…
- Tak było – potwierdził Anakin.
- Relacje polityczne są płynne i
dynamiczne – odezwała się głosem znawcy Padme – nie zdziwiłabym się gdyby
Skandynawowie zapłacili Ministerstwu Magii aby ich specjaliści wzmocnili
ochronę miast zagrożonych inwazją z morza jak i przez Obrę.
- Ma to sens – przyznała Akiko.
Anakin
spojrzał na nią wzrokiem takim jakby chciał jej uświadomić jak głupie jest samo
pomyślenie, że coś co powiedziała jego ukochana nie ma sensu. Ktoś inny mógłby
uznać, że ten wzrok jest zwiastunem czegoś innego, ale Ordynka stawała się
powoli optymistką.
Z
okolic Zamku Fińskiego do Riverstad było już bardzo blisko. Poza mapami i
wiedza Berga, świadczyła o tym zerowa liczba rybaków po stronie Państwa Czarnej
Wrony. Transport rzeczny także był tutaj w chwili obecnej nieznany. Na drugim
brzegu rzeki zdarzało się dostrzec łapiących metodą na bat wędkarzy, lecz i oni
byli rzadkim widokiem.
- Jesteśmy blisko – stwierdził oczywista
oczywistość Anakin.
- Panie, musimy być szczególnie ostrożni –
powiadomił go Berg – nie wiemy gdzie znajdują orkowie.
- Słusznie – zgodził się Vader – nie pomyślałeś,
że jestem tego świadom? – dodał złośliwie.
Berg
zaczerwienił się nieco na policzkach, ale nic nie powiedział.
- Kapitanie! – krzyknął Anakin idąc do
szefa załogi.
Akiko
została sama z Padme, gdyż Berg udał się do swojej kajuty. Przez chwilę nie
odzywały się do siebie.
- Bywałam już na takim terenie – odezwała się
Padme.
- Zakładam, że chodzi ci nie tylko o
okolicę Riverstad – odparła Akiko.
- Zgadza się – przytaknęła z uśmiechem
młodsza kobieta.
- Co nas czeka?
- Wojna, walka, brutalność.
- Jeśli ktoś zaatakuje nas przed dotarciem
do miasta do umrzemy.
- Niewykluczone, ale pamiętaj, że mamy ze
sobą mojego Anniego.
- Jest dobry to prawda, ale…
- … boisz się przewagi liczebnej
przeciwnika.
- Zgadza się.
Padme
milczała przez chwilę.
- Bądź dobrej myśli – odezwała się
wreszcie.
Obawy
Namady okazały się słuszne kilka godzin później. Na horyzoncie majaczyła już
najwyższa wieża fortyfikacji chroniących miasto będące ich celem docelowym.
Niestety wszystko wskazywało, że jest już ono oblegane przez bestie. Na rzece zacumowane
były dwie kłody, na których siedziało po dwóch orków.
- Nie dobrze – odezwał się Berg.
- Czym się przejmujesz – rzekł Anakin.
Najpotężniejszy
wojownik po tej części kontynentu zamknął oczy. Skoncentrował się. Podniósł
jedną rękę i rozpostarł dłoń. Po kilku sekundach przed nią zatrzymały się
cztery noże kuchenne. Anakin nie otworzył oczu. Obrócił się przodem do orkowych
strażników rzeki.
- Co… - chciała spytać Akiko, ale Padme
zatkała jej usta dłonią.
Tymczasem
noże lewitowały przed Vaderem. Uniosły się na wysokość jego oczu. Dłoń młodego
mężczyzny w dalszym ciągu była w takiej samej pozycji jak wcześniej. Nagle
opadła, a on sam otworzył oczy. Wtedy noże poszybowały do przodu z zawrotną
prędkością.
Orkowie
nie zdążyli z pewnością jeszcze zidentyfikować czy barka przewozi żołnierzy czy
cywili, kiedy noże wbijały się w ich czaszki pomiędzy oczami. Kolejne kilka
sekund później ich ciała wpadły do wody. Nawet jeżeli przeżyli cios pomiędzy
oczy, to rzeka i jej nurt nie będą miały dla nich litości.
- No to dostrzegą nas chwilę później –
podsumował Anakin.
Załoga
barki patrzyła na niego z podziwem jeszcze większym niż gdy spotkali się na
południu kraju. Padme pozostawała niewzruszona. Berg gapił się na generała z
otwartymi ustami, a Akiko zanotowała w pamięci kolejną zdolność towarzysza
podróży.
- Co dalej? – spytała po chwili.
- Miasto jest oblężone – przypomniał Berg.
Anakin
zamyślił się na chwile. Spojrzał na Padme. Widocznie doszli bez słów do
porozumienia, a Ordynka zaczęła się zastanawiać czy jedno z nich nie dysponuje
przypadkiem mocą telepatii.
- Nie będą narażać Padme na dostanie się
do niewoli tych bestii – przyznał z pogardą – muszę jednak dowiedzieć się jak
wygląda sytuacja w mieście i na nabrzeżu. Pójdę tam sam.
- Idę z tobą! – wypaliła Akiko.
Padme
spojrzała na nią z wyrzutem. Prawdopodobnie to właśnie to miała na myśli, gdy
mówiła aby Akiko nie robiła głupich rzeczy. Starsza kobieta poczuła się przez
to nieco zawstydzona, ale nie wycofała swoich słów.
- Nie – uciął Anakin.
- Dlaczego? – zdziwiła się Namada.
- Bo tak powiedziałem.
- Bo jestem kobietą?
- Bo nie jesteś mną – wyjaśnił tonem
kończącym dyskusje.
Akiko
ustąpiła. Wiedziała, że w konfrontacji – nawet słownej – z tym panem nie ma
szans. Odwróciła się i ruszyła w stronę kajuty, gdy kazał jej się zatrzymać.
- Stój! Dam ci moje sztylety. Masz
pilnować by nic nie stało się Padme! – polecił jej nie czekając aż kobieta się
odwróci.
Namada
skinęła sztywno głową i poszła dalej.
***
Sztylety
obiecane jej przez Anakina same do niej doleciały. Z pewnością Anakin użył
swojej mocy by to zrobić. Ne była to jakaś wyszukana broń. Nie były także
bogato zdobione czy wzmocnione magią. Morale osób pozostających na barce
wzmacniał fakt, że należały do Vadera. Sama świadomość tego, że na barce
zostaje ktoś, kompetentny do dzierżenia jego broni dużo dla nich znaczył.
Podczas
podróży Akiko dowiedziała się, że żaden z załogantów nie ma doświadczenia
bojowego. Na rzece nie grasowali piraci, więc nawet tutaj nie mogli się niczym
wyróżnić. Sama znajomość barki i sposobów poruszania się po rzece dawało im
niewielką przewagę, jednak w starciu z orkami byli na straconej pozycji. W
związku z tym jeszcze przed opuszczeniem łajby, Anakin rozkazał aby przybili do
skandynawskiego brzegu i tam przeczekali jego wyprawę. W to, że generał wróci
nikt nie wątpił.
- Ile zajmie mu ta wyprawa? – odezwała się
Akiko do Padme, gdy Vader wskoczył do rzeki i popłynął z prądem.
- Kilka dni na pewno.
Ze
słów kompanki wywnioskowała, że może to być znacznie więcej niż te kilka dni…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz