"Bywają okazje, gdy zwyczajnie nie można się nie napić"Andrzej Sapkowski
Rozdział
25
Północna
eskapada
Len wydawał się rozwścieczony tym,
że kobieta którą kiedyś próbował poderwać teraz pracuje dla jego największych
wrogów. Po jego zachowaniu widać było, że ma zamiar ją zabić kiedy tylko ją
spotka. Nie można było do tego dopuścić. Akiko wiedziała, że choćby sama
musiała rzucić się na swojego dowódcę z nożem w dłoni, zrobi to. Nie żeby
Namada darzyła pannę Schwarz jakimiś szczególnie ciepłymi uczuciami. Po prostu
na tej sprawie można było ugrać o wiele więcej niż wymierzenie sprawiedliwości
pionkowi, którym de facto była Helga.
Po rozmowie o nocnych wypadkach pod
drzwiami kapitana Tao oraz jego ukochanej wszyscy obecni na niej wiedzieli, że
Len zabije Helgę Schwarz przy pierwszej lepszej okazji, chociaż on sam nie
powiedział na ten temat nic. Akiko doskonale pamiętała ten błysk w oku
siedemnastolatka, kiedy spytała go co zrobią z dziewczyną. W tym celu jeszcze
tego samego dnia zwołała zebranie wszystkich przyjaciół, którzy mogli pomóc
powstrzymać to szaleństwo. Na zebranie przybyli, więc Ayumi, porucznicy Linescu
oraz Esteban, Natasza - w jeszcze większej tajemnicy przed Lenem niż inni -
oraz sama królowa Joanna.
Część przybyłych dziwiła się
obecności królowej, lecz siostry Namada wykorzystując dawne kontakty wciągnęły
ją w spisek. Joanna powiedziała mężowi, iż wybiera się na herbatę do sióstr i w
sumie to nawet nie kłamała. Ubrała się w skromnie jak na swoją pozycję, ale
elegancko tzn. w beżową długą do połowy ud sukienkę, która bardzo zgrabnie
przylegała do jej ciała i miał dwa szerokie pasy od pach przez talię, aż do
skraju sukienki. Na dole nieco ciemniejsza niż sukienka koronka dodawała jej
seksapilu.
-
Wszyscy wiemy po co się tu znaleźliśmy - zaczęła Akiko - mamy dowody na udział
generała Abramescu w spisku przeciw dowódcy elitarnej chorągwi Armii
Rumlandzkiej. Tym samym generał występuje przeciwko całej armii, której jest
jednym ze zwierzchników oraz przeciw Jego Wysokości królowi Marcowi I.
-
Czy informacje jakie macie są pewne i sprawdzone? - spytała królowa.
-
Owszem - potwierdziła Ayumi - Wasza Miłość była tak łaskawa, że podarowała nam
rozpiskę służby i stąd wiemy, że Helga Schwarz była służką generała. Strażnik
pilnujący z ukrycia drzwi Lena i Nataszy rozpoznał ją. Wniosek nasuwa się sam.
-
A co jeśli to nie generał za tym stoi? - dopytała Joanna.
Na to pytanie nikt nie znał
odpowiedzi. Przez chwilę trwało milczenie, które przerwała dopiero Ayumi.
-
Jeśli nie pojmiemy dziewczyny nie dowiemy się jak było naprawdę.
-
Słusznie - przyznała królowa - masz do tego odpowiednie kompetencje moja droga.
Masz już komórki swojej służby?
-
Pracuję nad nimi.
-
Po spotkaniu podeślę ci kilku gwardzistów - oświadczyła Joanna - idź z nimi do bram Szpon Króla i kołując wejdź
tylnym wejściem do części zamku, w której mieszka generał - poleciła Namadzie.
- Jego służba ma pokoje w pobliżu. Zaraz wypiszę ci rozkaz pojmania tej całej
Schwarz.
-
Dziękuję Wasza Wspaniałość - powiedziała Ayumi i padając na kolana przed
monarchini, ucałowała ją w dłoń.
Resztę spotkania debatowano nad tym
co zrobić z obywatelką Państwa Czarnej Wrony po pojmaniu jej. Koncepcje były
różne i często radykalne, ale ostatecznie królowa nie wyraziła zgody na tortury
i jakiekolwiek wyrządzenie krzywdy dziewczynie.
Wreszcie spotkanie zakończyło się.
Ayumi miała wypisany i podpisany przez królową rozkaz aresztowania służki i
kilku gwardzistów królowej do pomocy. Akiko wróciła pod ramię z Natką na ich
piętro. Porucznicy poszli zajmować się sprawami wojska, które coraz
intensywniej szykowało się do wyruszenia na północ.
Natasza namówiła Namadę żeby
poczekały razem na przybycie Ayumi ze zdrajczynią. Udały się obie do pokoju tej
ostatniej i tam otworzył wytrawne, kwaśne wino malinowe. Obaliły migiem dwie
butelki. Początkowo oczekujące w napięciu kobiety, teraz wyraźnie rozluźnione
opowiadały sobie o życiu w Rumlandii, kobiecych dolegliwościach oraz
mężczyznach. Akiko bardzo żywo zainteresowana była życiem intymnym pięknej
wieśniaczki i przystojnego, młodego kapitana.
-
Wiesz ja nie byłam jego pierwszą - oświadczyła Natka.
-
Wiem coś o tym, ale to ciebie pierwszą pokochał - mówiąc to ostatnie skrzywiła
nieznacznie usta, co na szczęście nie zostało zauważone przez młodszą kobietę.
- Nie macie problemów... z... no wiesz? - kontynuowała Akiko - wiem jak to jest
z młodszymi facetami, a jeszcze jak są w takim wieku.
-
Idzie nam sprawnie - odparła Natka.
Więcej nie zdążyła powiedzieć, bo do
pokoju wpadł Len we własnej osobie. Natka uśmiechnęła się tempo, a oczy
zaświeciły jej jeszcze bardziej. Akiko odniosła wrażenie, że od tego całego
gadania kobieta o mlecznej cerze nabrała ochoty na małe co nieco, a tu
niespodziewanie wpadł ten, który mógł jej to zapewnić. Jednak twarz Len nie
dawała nadziei, że wpadł tu po to, aby porwać ukochaną wprost do łóżka. Widać
było, że jest wściekły.
-
Kto kazał twojej siostrze pojmać Helgę?! - ryknął na podwładną.
-
Królowa - odparła Akiko zachowując przy tym kamienną twarz. Lata pracy w
wywiadzie dały pozytywne rezultaty.
Natka w tym czasie rzuciła się mu na
szyję i zasypała gradem pocałunków twarz, szyję i ramiona ukochanego. To w
połączeniu z zapachem wina wydobywającym się z ust kobiety sprowadziło
złotookiego na ziemię.
-
Upiłaś ją? - spytał tępo pani porucznik.
-
Sama chciała pić.
-
Jutro się policzymy - wycedził Len przez zaciśnięte zęby, wziął Natkę na ręce i
wyszedł.
Akiko została sama. Trochę podpita,
ale zachowała trzeźwość myślenia. Wiedziała już, że jej siostra złapała Helgę.
Zgodnie z wypracowaną godzinę temu koncepcją, teraz dziewczyną zająć się miał
Esteban przy pomocy specjalisty od przesłuchań przysłanym przez królową. Nie
mogąc nic zrobić żeby im pomóc Namada, otworzyła kolejną butelkę wina i poszła
spać zaraz po opróżnieniu jej w pojedynkę.
Rankiem obudziła się z potwornym
kacem. W uszach jej świszczało i sama nie widziała czy to okrzyki rozkoszy
Natki zza ściany, które towarzyszyły jej podczas zasypiania czy też może coś
innego.
-
Wstawaj! - głos Lena nie pozostawiał złudzeń co do rozliczenia się przez niego
z podwładną w kwestii wczorajszych wydarzeń.
-
Daj mi się ubrać - odburknęła Akiko - odwróć się.
Len skrzywił usta w geście ironii i
demonstracyjnie ustawił się do kobiety bokiem, patrząc w okno. Akiko w tym
czasie wydostała się spod pierzyny i zrzuciła z siebie wczorajsze ubranie - po
kilku butelkach wina stwierdziła, że nie musi się przebierać.
-
Co masz mi do powiedzenia? - spytał kiedy Akiko ubrała się w kieckę łudząco
podobną do tej jaką wczoraj miała ubraną królowa. Z tym wyjątkiem, że ta
Ordynki była czerwona. - No mów, a nie szczerzysz się jak dziwka na ulicy.
-
Dzięki szefie - odpowiedziała obrażona Akiko.
Len podszedł do niej. Jego twarz
była tylko kilka centymetrów od niej. Czuła, że chłopak nie umył jeszcze tego
dnia zębów. Nie mogła nie uśmiechnąć się kiedy to poczuła.
-
Co cię bawi? - spytał nerwowo Len.
-
Daj spokój - odparła Akiko - wiem, że jesteś wkurwiony, bo nie dałam ci zabić
Helgi, ale pomyśl ile byś na tym mordzie stracił. Na pojmaniu i to jeszcze na
rozkaz królowej, możesz tylko zyskać.
-
Wiem - odparł sucho - chodziło mi o wczorajsze wino?
Słysząc to Akiko wybuchła śmiechem
tak mocnym, że po chwili aż żebra ją rozbolały.
-
Wybacz, więcej jej nie upije panie kapitanie - odparła wciąż chichocząc -
kapitan wybaczy, ale sądząc po odgłosach w nocy zarówno Natka jak i ty...
-
Skończ już - przerwał jej Len - masz być już spakowana na wyjazd.
-
Czemu?
-
Bo wyjedziesz wcześniej niż reszta, masz mi sprawdzić jak zachowują się
żołnierze na kampusie Tamary.
-
Tak jest!
-
Co oznacza, że wyjedziesz dzień przed nami.
W oczekiwaniu na wyjazd Akiko
siedziała głównie w swoim pokoju. Ayumi nie było tam prawie nigdy, gdyż żywo
wzięła się za budowę struktur organizacji mającej ścigać oraz zwalczać wrogów
narodu. Czasem odwiedzała chorągiew i instruowała żołnierzy jak mają się
zachowywać podczas marszu. Porucznik Linescu zajmował się organizowaniem wozów,
koni oraz całego potrzebnego im zaopatrzenia.
Wreszcie nadszedł czas wyjazdu
Akiko. Kobieta ubrana w grube futro, było bowiem coraz zimniej i wszystko
wskazywało na to, że do końca rok spadnie śnieg. Uzbrojona w dwa sztylety i nóż
pod podwiązką wyruszyła na obszar akademika.
Wjechała nie niepokojona przez
kogokolwiek. Strażnicy przy wrotach nawet nie zapytali po co tu wjeżdża. Aż
zaczęła żałować, że ubrała się w tą samą czerwoną kieckę, w której była kiedy
Len powiedział jej, że wygląda jak dziwka. Miała nadzieję pokazać swoje wdzięki
żeby pobudzić trochę żołnierzy, ale widocznie nie było im to potrzebne. Dopiero
przy wejściu do budynku natknęła się na kontrolę.
-
Cel wejścia - powiedział jeden z wartowników.
-
Kim jesteś - dodał drugi.
W
odpowiedzi, Akiko prowokacyjnie rozpięła futro i zaprezentowała im skrawek
swojego ubioru. Mężczyźni spojrzeli na nią łapczywie. Jeden nawet wyciągnął w
jej stronę dłonie, ale Namada pacnęła go po nich rękawiczką i zawstydzony
żołnierz wycofał się, a ona sama zapięła futro. Teraz już wiedziała, że
żołnierzom wiele nie trzeba. To nie był dobry znak. Pospacerowała trochę po
budynku i jego okolicach. Raz czy dwa widziała Tamarę. Zdawało jej też się, że
gdzieś tam mignęła jej Elka. Potem odbyła jeszcze rozmowę ze starym profesorem
oraz zastępcą rektora - bez ujawniania się. Tyle jej wystarczyło. Udała się do
dowódcy zbrojnych i poinformowała go kim jest. Młody kapitan pochodzący ze
szlacheckiej rodziny van Bzykescu zawstydził się okrutnie wiedząc kto złożył
niezapowiedzianą wizytę jego ludziom. Na szczęście dowiedział się, że jutro
przybędzie tu jeszcze większy vip. Był tak wdzięczny Ordynce za te informacje,
że odstąpił jej swoją kwaterę na jedną noc.
Kolejnego dnia Akiko przebywała z
paniczem van Bzykescu. Dopiero po południu, kiedy rozpadał się śnieg, wyszła na
zewnątrz. Dostrzegła gdzieś w oddali znajomą sylwetkę - to musiała być Tamara.
Wraz z nią szła jakaś nieznana Namadzie dziewczyna o blond włosach. Mimo to
Akiko nie ruszyła w ich stronę. Miała swoje zadania na dziś. Za jakiś czas
powinien tu przybyć Len z całą chorągwią, a ona będzie musiała zająć się
rozlokowaniem żołnierzy, prowiantu itp.
Rzeczywiście kilka minut potem przez
bramy piątkami wkroczyła dumna chorągiew S.O.L.A.R, na jego przedzie jechało
kilka osób na koniach. Namada domyśliła się, że to kapitan Tao z ukochaną i
oficerami. Istotnie niedługo po wjeździe chłopak z wysokim czubem włosów na
głowie zeskoczył z konia. Tamara natychmiastowo puściła się pędem w jego stronę
z rozłożonymi ramionami. Kiedy tylko się od niego odkleiła jeden z jeźdźców
ruszył w jej stronę, a drugi zaczął zbierać żołnierzy wokół wozów jadących z
tyłu kolumny.
-
Witaj Namada! - krzyknął w jej stronę porucznik Esteban.
Mięśniak szczerzył dumnie swoje kły,
zupełnie jakby chciał tym zaimponować Akiko. Ta nie dała się zwieść jego
wątpliwemu urokowi i obróciła się do niego plecami.
-
Chodź za mną - rzuciła chłodno przez plecy.
Nie zrobiła nawet kilku kroków,
kiedy nowy porucznik podjechał do niej i gwałtownie porwał w górę. Jego koń
biegł truchtem, kiedy Esteban posadził Ordynkę przed sobą. Objął ją przy tym
swoimi silnymi ramionami.
-
Wiesz gdzie jechać? - spytała go rozeźlona kobieta.
-
Ty wiesz - wydyszał jej w kark w odpowiedzi.
-
Już zmęczony? - zakpiła Namada.
-
Mogę tak się tobą bawić długie godziny - rzekł w odpowiedzi, mimo że nadal
sapał - i nie tylko tak - dodał muskając ustami odsłonięty fragment karku
Akiko.
-
Spadaj zboczeńcu - usłyszał w odpowiedzi.
Dalszą drogę pokonali w milczeniu.
Akiko wskazała porucznikowi kilka pustych kwater w jednym z nieukończonych
jeszcze budynków. Następnie Esteban pojechał po resztę chorągwi - przy okazji
przywożąc ze sobą przyjaciółkę Tamary - którą (chorągiew) wraz z Ordynką
rozlokował. W między czasie, któryś z młodych wojaków ochraniających akademik
przywiózł im stertę koców. Esteban wydał polecenia rozpalanie ognisk w pustych
pomieszczeniach i podtrzymywania ich aż do rana. Wydali jeszcze kilka
rozporządzeń co do wart i poruszania się po terenie uczelni i poszli w stronę
pokoju Tamao.
Po drodze kilka razy nie musieli
pytać o drogę, a z pewnością nie wszyscy wiedzieli gdzie mieszka młoda Tamara i
jej blond włosa przyjaciółka. Na szczęście mieli ze sobą Karolinę Andre, bo tak
nazywała sie blondynka o tragicznie wyglądających - w ocenie Akiko brwiach - i
sporym biuście, która doskonale wiedziała jak trafić do swojego mieszkania. Tuż
po wejściu na odpowiednie piętro natknęli się na porucznika Linescu, który
również nie wiedział jak iść dalej. Karolina uśmiechnęła się szelmowsko słysząc
o problemach doświadczonego żołnierza i poprowadziła całą gromadę dalej.
Kilka kroków później przebiegł koło
nich chłopak ubrany tylko w spodnie.
-
To z naszego pokoju - oświadczyła blondyna i pokazała na szeroko otwarte drzwi.
Wydłużyli krok i weszli do pokoju, a
tam niecodzienny widok. Ela zanurkowała pod koc spod, którego wystawała tylko
jej naga noga, usiłująca zepchnąć również nagiego mężczyznę z łóżka. Ten nie
miał zamiaru ustąpić i usiłował wepchnąć się pod koc, na co nie chciała się
zgodzić właścicielka. Len i Natasza siedzieli na łóżku Tamary, a ta sterczała z
głupią miną w kącie pokoju.
-
Dobrze, że jesteście - przywitał ich Len - Esteban wynieś to ścierwo stąd -
rozkazał wskazując zakrwawioną dłonią na golasa.
Wyraźnie zniesmaczony porucznik
podszedł do kochanka Eli, chwycił go z całych sił i wyniósł na korytarz, chociaż może właściwszym słowem byłoby
wyrzucił go z progu drzwi. W tym czasie Linescu przyniósł z korytarza stołki,
na których usiadły lokatorki. Blondynka wcześniej wcisnęła pod koc jakieś
ubrania dla Eli. Wreszcie ta ostania pokazała sie w pełni ubrana w czarną
spódnicę oraz beżowy sweter, który wyraźnie drażnił jej sutki, gdyż co chwilę
poprawiała go na wysokości biustu.
-
To opowiadajcie co was sprowadza - powiedziała Tamao.
Len spojrzał znacząco na Akiko, a ta
domyśliła się, że to właśnie ona mu opowiedzieć co ich czeka. Wolałaby żeby Tao
zrobił to samodzielnie, gdyż nie wiedziała ile może wyjawić młodej towarzyszce.
-
Dostaliśmy misję od sztabu generalnego - rozpoczęła powoli Akiko - ruszamy na
północ.
Tamara wyraźnie domyśliła się, że
będzie to wyprawa, z której nie wrócą szybko, ponieważ przerwała starszej
koleżance i spytała:
-
Jak długo was nie będzie?
-
Nie wiemy - odparła Akiko, rozkładając bezradnie ręce.
-
Przyszliście się pożegnać? - dopytywała młoda.
-
Mniej więcej - odparł beznamiętnie Tao.
Oczy Tamary się zaszkliły. Rzuciła
się Namadzie na szyję. Przytulały się przez dłuższą chwilę. Akiko zauważyła
kątem oka, że Len zajął się w tym czasie pogawędką z Natką, a Esteban
pochłaniał wzorkiem Elkę.
-
Słuchajcie - zaczęła mówić ta ostatnia - panny van Galarescu robią dziś
imprezę, możemy się tam wybrać. Co wy na to? - ostanie pytanie skierowała
wprost do Lena.
-
Kapitanie, o której wymaszerowujemy? - spytał Esteban.
Złotooki nie odpowiedział od razu.
Zrobił to dopiero, kiedy ukochana szepnęła mu coś do ucha.
-
Idziemy - zadecydował.
W tej chwili wszyscy zajęli się
przygotowaniami do imprezy. Żołnierze pozdejmowali z siebie wszystkie elementy
uzbrojenia, choć Len zostawił sobie piernacz za pasem. Nie mieli oni żadnych
ciuchów na taką okazję, więc ograniczyli się do przebrania w czystą odzież.
Natasza dla odmiany ubrała piękną, krótką do połowy ud sukienkę o błękitnej
barwie. Akiko ograniczyła się do podobnie uszytej kiecki o słonecznym kolorze.
Elka obróciła się do całej gromady plecami i zdjęła z siebie sweter. Świeciła
przez moment nagimi plecami, do czasu kiedy wciągnęła na siebie biały stanik
podany jej przez Tamarę. Na niego z kolei ubrała czarną bluzkę na ramiączkach.
Sama Tamao ubrała się w swoją białą sukienkę, w której często chodziła będąc
jeszcze na dworze królowej Joanny. Jej przyjaciółka ubrała taką samą spódnicę
jaką miała na sobie szatynka, do której dobrała czerwono-czarną, za małą
tunikę. Wyglądała w tym śmiesznie.
Przed samym wyjściem Elka wyciągnęła
jeszcze z szafy dwulitrową butelkę wina, którą opróżniła z żołnierzami. Panie w
tym czasie raczyły się pogawędkami o tym co może je spotkać na zabawie, w końcu
żadna z nich nie brała jeszcze udziału w takiej imprezie w akademiku.
Wesoła kompania udała się jadalni.
To właśnie tam siostry Sophie i Andrea van Galarescu urządzały imprezę. Wnętrze
pomieszczenia było pogrążone w pół mroku. Jedynym źródłem światła były
świeczniki w ścianach. Pod jedną ze ścian ustawione były zakąski na zimno. Pod
drugą na ciepło. A przy ścianie pomiędzy nimi znajdowały się stoły z alkoholem.
Na środku sali pląsała już zgraja
zgrabnych małolatek oraz studentów, a także - co rozłościło Lena - żołnierzy.
Ludzie z jego chorągwi zostali odesłani,
otrzymawszy przedtem kilka przypadkowo wymierzonych ciosów. Ochrona kampusu nie
podlegała Lenowi, więc mogła zostać.
Akiko nie zorientowała się co zrobił
z nimi Tao wobec tego, dlatego że ktoś porwał ją do tańca. Był to wysoki, młody
student. Potem Namada tańczyła jeszcze z porucznikiem Linescu oraz kilkoma
studenciakami i jednych z młodszych wykładowców, który na zdecydowanie zbyt
wiele sobie pozwalał. W chwilach pomiędzy tańcami dosiadała się do ich stolika.
Najczęściej natrafiała przy nim na Lena i Natkę. Tao - ku zdziwieniu wszystkich
- okazał się całkiem dobrym tancerzem, jednak od pląsania po parkiecie wolał
ściskać się z ukochaną i zasypywać ją pocałunkami. Nie zdziwił-, więc nikogo
fakt, że byli jedną z pierwszych par, które opuściły imprezę, a było to około
północy.
W tym zaś czasie, porucznik Linescu
coraz lepiej bawił się z Karoliną Andreą. Akiko od początku miała wrażenie, że
oficer wpadł w oko młodej dziewczynie. Właśnie tańczyli kolejny już wolny
taniec. Teraz, jednak byli już solidnie podpici, więc i ich ruchy na parkiecie
stały się odważniejsze, a dłoń mężczyzny uparcie ugniatała pośladek studentki.
Akiko usiadła ponownie przy stoliku.
Siedziały tam właśnie Tamara oraz Elka. Gdzieś obok Esteban przechwalał się
przed mieszkańcami kampusu swoją siłą i mięśniami. Namada popijała drinka, a
studentki plotkowały wesoło o ubiorze i zachowania innych uczniaków.
-
TY! - czyjś zachrypnięty od alkoholu głos zagłuszył dźwięki muzyki - Gdzie twój
pan psie?!
Akiko rozejrzała się wokół.
Kilkanaście kroków od niej znajdował się mężczyzna, który kilka godzin
wcześniej został wyniesiony - będąc kompletnie nagim - z pokoju przyjaciółek
Ordynki. Tym razem nieszczęśnik nie był sam. Za jego plecami stało czworo
chłopaków. Esteban nie przejmował się słowami studenta, napinał właśnie mięśnie
przed jedną z mieszkanek kampusu.
-
Jazda z kurwami! - ryknął kochanek Eli.
Wraz z kolegami ruszył żwawo w
stronę Estebana. Ten nie miał przy sobie broni, ale był sam. Przy takim
stosunku liczebnym nie miał prawa wygrać. Co prawda napastnicy nie mieli ani
jego postury, ani umiejętności, ale było ich znacznie więcej. W większości byli
to wątłej budowy kujony, a nie zabijaki z jakimi zmagał się Esteban czy to w
armii czy wcześniej na ulicach rumlandzkich miast. Pierwszy do ataku ruszył
najwyższy napastnik. Nim na dobre dobiegł do Estebana otrzymał cios pięścią
prosto w nos i zalał się krwią. Zawył z bólu i padł na kolana łapiąc się za
nos. Kapral wykorzystał ten moment i dwa razy kopnął przeciwnika w okolice
ucha. Jeden przeciwnik pokonany.
Reszta widząc to ruszyła do ataku
jak jeden mąż. Esteban trafił jednego kopnięciem w płuca, lecz reszta dopadła
wściekle do niego i przewróciła go na ziemię. Grad ciosów - głównie kopnięć -
zasypał podoficera. Mężczyzna zdołał tylko osłonić głowę i zwinąć się w coś
przypominającego pozycję embrionalną. Wściekli oprawcy kopali tym czasem z
całych sił.
-
Linescu! - zawołała Akiko i ruszyła w stronę swojego podwładnego.
Nim doszła do Estebana, Linescu
dopadł już do jednego z napastników i okładał go pięściami po twarzy. Namada
żałowała, że nie ma na sobie tym razem żadnej podwiązki z nożem. Uderzyła
jednego z mężczyzn z otwartej dłoni, a kapral zdołał w tym czasie powstać. Zdziwiony
otrzymanym od niej ciosem mężczyzna nie zareagował, co wykorzystała Akiko i
przesuwając cały ciężar ciała na jedną nogę, nastąpiła na stopę wroga. Kiedy
ten krzyknął z bólu, uderzyła jeszcze dwa razy z otwartej dłoni, celując w
uszy. Kątem oka zobaczyła, że Linescu uporał się już ze swoim rywalem i biegnie w jej stronę.
Korzystając z okazji uciekła do stolika nim jej przeciwnik doszedł do siebie po
początkowym szoku. Była już bezpieczna między Tamarą, a Elką kiedy Linescu
wymierzał sprawiedliwość natrętowi
W między czasie na sali pojawili się
strażnicy z chorągwi młodego van Bzykescu. Rozdzielili solidnie krwawiących
Estebana oraz ex kochanka ex dwórki królowej Joanny, a także pozbierali
pozostałych, pobitych napastników. Ela w tym czasie podeszła do kaprala i
zaciągnęła go w stronę wyjścia. Odchodząc rzuciła w stronę Akiko, iż zaprowadzi
go do punktu medycznego.
Po chwili większość zapomniała o
incydencie i bawiła się dalej. Akiko nie miała, jednak zamiaru tańczyć.
Siedziała przy stoliku i popijała schłodzone wino. Obserwowała co dzieje się na
sali, a działo się sporo. Blondwłosa przyjaciółka Tamary obściskiwała się
właśnie z porucznikiem Linescu. Tak byli tym zajęci, że zapomnieli o stwarzaniu
pozorów i nawet nie udawali, że tańczą. Tamara gawędziła gdzieś przy stole z
jedzeniem z kilkoma koleżankami. Znudzona, zmęczona i lekko pijana Ordynka
postanowiła wrócić do pokoju Tamao i jej przyjaciółek.
Zgrabnie przecisnęła się przez
parkiet, na którym nie było już tak wiele osób jak wcześniej. Wyszła przez
nikogo nieniepokojona. Tuż za drzwiami, już na korytarzu natknęła się na jedną
z pierwszych osób, które tej nocy przesadziła z alkoholem. Młoda dziewczyna
rzygała pod ścianą podtrzymywana przez kolegę i koleżankę trzymającą jej grzywkę.
Akiko poczuła lekkie obrzydzenie i poszła dalej. W drodze do pokoju minęła
jeszcze kilka takich przypadków. Na schodach natknęła się na około
dwudziestoletnią brunetkę, która zabawiała się z jednym z chłopaków, którzy
napadli na Estebana. Tu Namada odczuła gniew, że temu bydlakowi tak się
poszczęściło po napadzie na jej podwładnego. Nie zrobiła jednak niczego
pochopnego i poszła dalej swoją drogą.
W samym pokoju czekała ją kolejną
niemiła niespodzianka. Kolejny raz tego dnia widziała nagą Elkę. Szatynka
leżała bez ubrań na brzuchu w swoim łóżku i wykonywała specyficzne ruchy nad
kroczem również gołego Estebana. Na drugim łóżku leżeli pod kocem przytuleni do
siebie Len i Natasza. Widocznie byli tak zmęczeni, że nie zwracali uwagi na to
co się dzieje. Nim Akiko zdecydowała się wejść, szatynka podniosła i przeszła
do ujeżdżania nowego kochanka. Na szczęście wciąż była plecami do Ordynki, ta w
tym czasie przeszła na palcach, cichutko jak myszka na trzecie łóżko. Przykryła
się kocem i zrzuciła z siebie sukienkę w tym rytm jęków Eli. "To będzie
długa, ciężka i bezsenna noc..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz