"Pokonane trudności, są zdobytymi szansami"
Winston Churchill
Ostrzeżenie: Rozdział zawiera fragmenty przeznaczone dla osób w wieku 18+.
Rozdział 5
Cel: wyswobodzenie
Lisa
Green niewysoka, szczupła czarodziejka o piwnych oczach, rozpuszczonych włosach
w kolorze blond, opadających falami na jej plecy i ramiona przybyła właśnie do
stolicy Rumlandii, Bukadamu. Ubrana była w czarne, obcisłe, skórzane spodnie
oraz prostą, białą koszulkę. Dotarła tu dwa dni temu i nie bardzo wiedziała o
co może się zaczepić.
Zatrzymała
się w mały hotelu. Nie znała w tym mieście nikogo oraz niczego. Była tu
pierwszy raz. Jedyną jej wskazówką był list ostatni list od Archibalda. Kiedy
dziewczyna potwierdziła mu przybycie do kraju leżącego sąsiednio do Czarnolasu,
szlachcic z zachodniej części tego państwa, poradził jej by w stolicy udała się
do Szponów Króla. To właśnie w tym zamku znajdzie osoby, które najlepiej znają
Lena Tao, jej główny cel w tej wyprawie. Właściwie to ważniejsze było
uwolnienie chłopaka niż dotarcie do niego.
Lisa
starała się załatwić sobie pozwolenie na audiencję u króla, lecz nic z tego nie
wyszło. Nie bardzo wiedziała, gdzie ma się udać. Dopiero teraz zdała sobie
sprawę jak kiepsko zaplanowała tę wyprawę. Nie było już jednak odwrotu. To
znaczy nie chciała go. Nie mogła wrócić do domu i powiedzieć matce, na którą
wciąż była obrażona, że poległa - nie dała rady wyswobodzić kolegi z więzienia
w niezdobytym nigdy mieście.
***
Tamara
po zakończeniu szkoły zgodziła się wyjechać na wczasy na wieś pod stolicą wraz
z Andreą van Galerescu oraz Karoliną Andreą. Elka nie mogła im towarzyszyć, gdyż
wraz z ukochanym wyjechała na wczasy do Stepowych Pól i miała wrócić nie
wcześniej niż po zakończeniu wakacji. Podróż tam była długa i męcząca.
Rozrywek
na wsi nie było zbyt wiele. Najatrakcyjniejsza z nich wszystkich Andrea miała
największą satysfakcję z zaliczenia kilku wiejskich, dobrze zbudowanych od
pracy w polu chłopów. Przyjaciółkom tłumaczyła, że musi się wyszumieć teraz,
dlatego że po powrocie do Portu Rumowego czekały ją zaręczyny z synem dowódcy
Fortu Black, leżącego na północno- wschodnim krańcu Imperium Południowego,
czyli południowego sąsiada Rumlandii. Tamara i Karola współczuły jej tego, ale
nie aprobowały do końca tego co robiła.
W
końcu po tygodni Andrea wróciła do stolicy, skąd razem z siostrą wyruszyły w
drogę na południe. Pozostałym dwóm dziewczynom miłą niespodziankę sprawił w tym
czasie Falk, chłopak, który spędził noc z Tamarą po imprezie z okazji końca ich
nauki. Mężczyzna przyjechał na wieś ze swoim przyjacielem, młodym żołnierzem
Józefem.
Pierwszego
dnia po ich przyjeździe Falk udał się o zmierzchu na spacer w pole wraz z
Tamarą. Przyszła wychowawczyni ubrana była w luźną sukienkę na wąskich
ramiączkach. Pobyt na wsi sprawił, że opaliła się i nie była już tak koszmarnie
blada jak wcześniej.
- Co ty tak właściwie robisz? - spytała
Tamara.
- Podziwiam twoją urodę - komplementował
Falk.
- Nie o to chodzi - zganił go ze
śmiechem dziewczyna.
- Nie rozumiem - odparł chłopak.
- Co robisz w mieście, gdzie pracujesz,
z czego żyjesz?
Falk
zatrzymał się spojrzał na znajdujący się kilkadziesiąt metrów od nich stóg
siana. Złapał dziewczynę za rękę i delikatnym, aczkolwiek zdecydowanym ruchem
zachęcił ją do pójścia w tamtą stronę.
- Też jestem szeregowym - wyznał dumnie.
Kolejny
żołnierz. Nie spodobało się to Tamarze. Wciąż pamiętała o najzdolniejszym
wojskowym jakiegokolwiek poznała, jej dobrym przyjacielu, Lenie Tao. Złotooki
chłopak siedział aktualnie w lochach Norfdamu, skazany za zemstę na mordercach
ukochanej oraz próbie ukaranie ich zleceniodawcy.
Spojrzała
na Falka i spróbowała porównać go z Lenem. Tao był niezbyt wysoki, miał złote
tęczówki i pokaźny czub na głowie. Sam kolor jego włosów ciężko było uznać czy
były czarne czy też czymś pomiędzy barwą smolistą a bardzo ciemnym granatem.
Były szczupły, ale odznaczał się umięśnionym ciałem i całkiem ładnym
kaloryferem na brzuchu. Zwykle ubierał się w szerokie spodnie i bezrękawnik.
Uwielbiał walczyć krótką halabardą, ewentualnie swoim rodowym Mieczem
Błyskawicy.
Falk
był zupełnie inny. Wysoki, barczysty, krótko ścięty, porośnięty kilkudniowym
zarostem. Miał duże, nieco przekrwione, ciemnozielone oczy. Jego prosty nos
zdradzał, zaokrąglony podbródek i dobrze zarysowana szczęka nadawały mu
atrakcyjnego wyglądu. Był znacznie cięższy od Lena, ale to głównie przez to, że
swoje mięśnie wyrobił nabierając przy okazji masy.
- Tamaro - jego głos sprowadził ją na
ziemię.
Znajdowali
się tuż pod stogiem siana. Falk stał od niej kilkanaście centymetrów. Wpatrywał
się w jej oczy z rozmarzonym wzorkiem.
- O co chodzi? - spytała.
- Nie kontaktowałaś o czym do ciebie
mówię- odpowiedział z lekko wyczuwalną nutką urazy.
- Podziwiłam ciebie - wyjaśniła
rozmarzonym głosem.
Nie
odpowiedział. Nie wiedziała czy jej uwierzył. Poniekąd miała rację. Nim zaczęła
się nad tym zastanawiać poczuła jak mężczyzna ją obejmuje w pasie. Tym razem
jego dotyk był mocniejszy. Nie zdążyła zareagować, pocałował ją mocno i
zachłannie. Odpowiedziała tym samym. Popchnął ją na stóg siana. Przywarli do
siebie z całych sił. Całowali się, a Falk pozbawił ją sukienki. Leżała pod nim
na sianie w samej bieliźnie, całował ją coraz niżej. Migiem pozbawił również
siebie ubrań. Kochali się długo i namiętnie.
***
Trzeciego
dnia, Lisa natrafiła na trop osoby, która mogłaby pomóc jej skontaktować się z
kimś z pałacu. Był to jeden ze strażników Szponów Króla. Mężczyzna obiecał jej,
że pomoże jej dostać się do środka, ale nie za darmo. Czarodziejka zgodziła
się. Nie wyjawiła przy tym swoich magicznych zdolności.
Podeszła
do bram zamku kolejnego dnia. Ubrana była w czarne, skórzane spodnie oraz białą
koszulę i naszyjnik z białych korali. Strażnik przepuścił ją nie robiąc
problemów, mrugnął przy tym konspiracyjnie.
Przeszła
nie niepokojona przez nikogo aż do wejścia na korytarz. Tam natrafiła na młodą,
czarnowłosą kobietę w okularach z tak samo czarnymi oprawkami jak jej włosy.
Była piękna. Ubrana w zieloną, koronkową sukienkę do kolan z falbankami.
- Kim jesteś? - spytała brunetka.
- Lisa Grenn - przedstawiła się
blondynka.
- Nie znam cię - powiedziała tamta.
- Nie pochodzę stąd, jestem czarodziejką
- wyjaśniła Lisa.
Brunetka
wydała z siebie zduszony okrzyk.
- Czego tu szukasz? - warknęła.
Green
zawahała się czy może powiedzieć tej damie w jakim celu przybyła do jej kraju.
Nie wiedziała nawet z kim rozmawia.
- Nim odpowiem chciałabym wiedzieć kim
jesteś - powiedziała w końcu z nutką żądania w głosie.
Tym
razem to Rumlandka się zawahała.
- Wiktoria van Wolfescu -przedstawiła
się po chwili milczenia.
- Jesteś... jesteś siostrą króla!
- Tak.
Lisa
dała sobie chwilę by przetrawić to co udało się jej osiągnąć dzisiejszego dnia.
Strażnik, który ją wpuścił nie był już pierwszej młodości. W związku z tym
Green domyślała się czego zażyczy sobie w ramach wynagrodzenia za wpuszczenie
jej do zamku. Była na to przygotowana, a jako czarodziejka nawet gotowa żeby
rozegrać to tak, aby nie pójść z nim do łóżka. Kiedy nadejdzie pora będzie
gotowa zaczarować go tak, że mężczyzna będzie myślał, iż za zapłatę wystarczyły
mu dwa dukaty. Skromna łapówka zamiast seksu z młodą czarodziejką powinny
przyprawić go o zdecydowanie gorsze samopoczucie. Natomiast już po wejściu do
zamku natknęła się na jedną osobę i to od razu bliską krewną samego monarchy.
Lepiej być już nie mogło!
- Przybyłam do twojego kraju, Wasza
Wysokość, aby pomóc przyjacielowi - powiedziała zgodnie z prawdą - jest on
oficerem waszej armii.
- Jest ze stolicy?- spytała zaciekawiona
Wiktoria.
- Mniej więcej.
Wiktoria
zrobiła zaciekawioną minę, a jednocześnie jej oczy zdradzały zdziwienie.
Zamyśliła się nad czymś, a Lisa postanowiła dać jej przemyśleć to co miała do
przemyślenia.
- Nie będziemy rozmawiać na korytarzu -
rzekła w końcu Wiki.
Chwyciła
blondynkę za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Poszły korytarzem prosto i za
zakrętem weszły po schodach na piętro. Po drodze minęli patrol
gwardzistów. Członkini królewskiej
rodziny otworzyła w końcu jakieś drzwi i weszły do pustej, małej komnaty.
Wewnątrz
znajdował się mały, drewniany stół. Obok stały dwa drewniane krzesła. Pod
ścianą stały meblościanka wykonana z dębowego drewna, pomalowana na
ciemnozielono. Obok niej znajdowała się mała biblioteczka. Za nią znajdowały
się drzwi. W ścianie było średniej wielkości okno o ciemnozielonym obramowaniu.
- To garderoba, przedpokój do mojej
komnaty - wyjaśniła van Wolfescu - służka sprząta właściwą komnatę, więc
pogadamy tutaj. Usiądź - powiedziała wskazując na krzesło.
Lisa
zrobiła co jej kazano. Wiktoria zajęła miejsce na drugim krześle.
- Gdzie więc znajduje się ten twój
kolega? - zapytała brunetka.
- W Norfdamie.
Wiktoria
dziwnie zadrgała, kiedy to usłyszała. Czy to możliwe, że poznała Lena?
- Jest z północy? - dopytała
księżniczka.
- Nie.
- Odbywa tam służbę?
- Nie.
Brunetka
zrobiła całkowicie zdziwioną minę. Podrapała się po czuprynie.
-To co on tam robi?
- Siedzi w kiciu.
- O... - wyjąkała Wiktoria - czy to
możliwe... jak on się zwie?
- Len Tao...
***
Tamara
bardzo ucieszyła się z wizyty Falka i Józefa. Przy pomocy tego pierwszego
nabierała niezbędnego do życia doświadczenia w sprawach łóżkowo-miłosnych.
Józef okazał się ciekawym rozmówca, mającym sporą wiedzę o świecie. Przypadł
też do gustu Karolinie Andrei.
Pewnego
dnia blondynka dostała list od matki. Napisano w nim, że rodzinnych stronach
czeka na nią praca od zaraz i ma wracać jak najszybciej. Jeszcze szybciej
powinna wysłać odpowiedź. Wahała się co zrobić. Nie była pewna czy powinna
wracać czy pozostać z Tamao.
- Co zrobisz? - spytała ta ostania,
kiedy wraz z chłopakami były na jeziorem.
Leżały
na kocu. Młodsza z dziewczyn opalała się ubrana tylko w bieliznę. Starsza
ubrane miała, króciutkie spodenki i lekką bluzkę na ramiączkach. Falk i Józef akurat
byli się schłodzić w wodzie. Poza nimi nikogo nie było na wąskim kawałku piasku
przy brzegu, który służył za lokalną plażę.
- Nie wiem.
- Nie spotkasz go jeśli opuścisz stolicę
- zauważyła Tamara.
- Nie on jeden jest na świecie.
- Prawda.
Dalszą
rozmowę przerwał Falk, który bez wytarcia się - a co ważniejsze- bez
ostrzeżenia przygwoździł mokrym ciałem kochankę do koca. Ta zapiszczała. Poczuła
jak pojawia się jej gęsia skórka, a członek mężczyzny napiera na jej pośladki.
Karolina
sprawiała wrażenie zdegustowanej. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, ponieważ
czyjaś mokra ręka zaczęła masować jej napięty kark. Obróciła się. To był Józef.
Pocałował ją nieśmiało. Oderwali się od siebie szybko.
Blondynka
obróciła się żeby spojrzeć na przyjaciółkę. Ta obróciła się na plecy. Oplotła
Falka nogami, całując go żywiołowo i gładząc jego plecy. W pewnym momencie jej
ręka stoczyła się w dół ciała mężczyzny i wpadła pod jego ubranie. Karola
poczuła jak robi się jej mokro od samego patrzenia na parę obok.
Siedziała
na piętach, plecami do Józefa. Ten także patrzył na parę obok. Ku ich szoku,
Tamara zsunęła majtki z Falka. Jego blada dupa odbijała promienie letniego słońca.
Dłoń Józefa w tym czasie spoczęła na brzuchu blondynki. Kiedy Tamara została
pozbawiona stanika, kolega jej kochanka
zaczął nieśmiało ugniatać pierś Karoliny. Wkrótce i ona była bez bluzki. Józef
podniósł ją do pozycji stojącej, pozbawiając przy tym spodenek.
- Ahhh- stękała Tamara posuwana przez
Falka.
Ubrana
już tylko w stanik Karola Andrea całowała się w tym czasie z nagim już Józefem,
który ocierał się kroczem o jej nieosłoniętą pipkę. Zaczęła mruczeć. Józef
przyklęknął przed nią. Pocałował ją w dolne wargi. Rękami zdarł z niej stanik.
Następnie położył ją na koc i wszedł do jej wnętrza zdecydowanym ruchem.
***
- Chcesz uratować Lena? - spytała
ponownie Wiktoria.
- Tak.
- Moje przyjaciółki mają go za dobrego
przyjaciela. Być może któraś z nich będzie w stanie ci pomóc. Nie będzie to
łatwe. Tao jest obciążony poważnymi zbrodniami.
- Wiem.
Wiktoria
zamyśliła się nad czymś ponownie.
- Masz jakiś pomysł?
- Nie.
- Gdzie mieszkasz w stolicy?
- W hotelu.
Wiktoria
podała jej kartkę, pióro i kałamarz.
- Napisz, w którym - poleciła - wyślę
kogoś po twoje bagaże.
Tak
też zrobiła. Kilka godzin potem mieszkała już w komnacie tuż obok Wiktorii. Tam
mogła oddać się myśleniu nad planem, którego nie była w stanie wykreować.
Kilka
dni potem do Szpon Króla przybyła koleżanka brunetki i więzionego Lena. Tamara
Tamao. Dziewczyna ukończyła niedawno, otwartą przez Marca i królową Joannę
szkołę wyższą na obrzeżach stolicy. Van Wolfescu postanowiła przedstawić sobie
niewiasty.
- Chcesz uwolnić Lena? - spytała Tamara,
kiedy formalności stało się zadość.
- Dokładnie.
- Masz plan?
- Nie, ale wkrótce pojawi się tu ktoś,
kto go ma.
Wiktoria
spojrzała na Lisę podejrzliwie. Dopiero teraz czarodziejka przypomniała sobie,
iż zapomniała o tym wspomnieć siostrze monarchy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz