piątek, 16 września 2016

5. Cel: wyswobodzenie



"Pokonane trudności, są zdobytymi szansami"
Winston Churchill

Ostrzeżenie: Rozdział zawiera fragmenty przeznaczone dla osób w wieku 18+.
 
Rozdział 5
Cel: wyswobodzenie

            Lisa Green niewysoka, szczupła czarodziejka o piwnych oczach, rozpuszczonych włosach w kolorze blond, opadających falami na jej plecy i ramiona przybyła właśnie do stolicy Rumlandii, Bukadamu. Ubrana była w czarne, obcisłe, skórzane spodnie oraz prostą, białą koszulkę. Dotarła tu dwa dni temu i nie bardzo wiedziała o co może się zaczepić.

            Zatrzymała się w mały hotelu. Nie znała w tym mieście nikogo oraz niczego. Była tu pierwszy raz. Jedyną jej wskazówką był list ostatni list od Archibalda. Kiedy dziewczyna potwierdziła mu przybycie do kraju leżącego sąsiednio do Czarnolasu, szlachcic z zachodniej części tego państwa, poradził jej by w stolicy udała się do Szponów Króla. To właśnie w tym zamku znajdzie osoby, które najlepiej znają Lena Tao, jej główny cel w tej wyprawie. Właściwie to ważniejsze było uwolnienie chłopaka niż dotarcie do niego.

            Lisa starała się załatwić sobie pozwolenie na audiencję u króla, lecz nic z tego nie wyszło. Nie bardzo wiedziała, gdzie ma się udać. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak kiepsko zaplanowała tę wyprawę. Nie było już jednak odwrotu. To znaczy nie chciała go. Nie mogła wrócić do domu i powiedzieć matce, na którą wciąż była obrażona, że poległa - nie dała rady wyswobodzić kolegi z więzienia w niezdobytym nigdy mieście.

***

            Tamara po zakończeniu szkoły zgodziła się wyjechać na wczasy na wieś pod stolicą wraz z Andreą van Galerescu oraz Karoliną Andreą. Elka nie mogła im towarzyszyć, gdyż wraz z ukochanym wyjechała na wczasy do Stepowych Pól i miała wrócić nie wcześniej niż po zakończeniu wakacji. Podróż tam była długa i męcząca. 

            Rozrywek na wsi nie było zbyt wiele. Najatrakcyjniejsza z nich wszystkich Andrea miała największą satysfakcję z zaliczenia kilku wiejskich, dobrze zbudowanych od pracy w polu chłopów. Przyjaciółkom tłumaczyła, że musi się wyszumieć teraz, dlatego że po powrocie do Portu Rumowego czekały ją zaręczyny z synem dowódcy Fortu Black, leżącego na północno- wschodnim krańcu Imperium Południowego, czyli południowego sąsiada Rumlandii. Tamara i Karola współczuły jej tego, ale nie aprobowały do końca tego co robiła.

            W końcu po tygodni Andrea wróciła do stolicy, skąd razem z siostrą wyruszyły w drogę na południe. Pozostałym dwóm dziewczynom miłą niespodziankę sprawił w tym czasie Falk, chłopak, który spędził noc z Tamarą po imprezie z okazji końca ich nauki. Mężczyzna przyjechał na wieś ze swoim przyjacielem, młodym żołnierzem Józefem. 

            Pierwszego dnia po ich przyjeździe Falk udał się o zmierzchu na spacer w pole wraz z Tamarą. Przyszła wychowawczyni ubrana była w luźną sukienkę na wąskich ramiączkach. Pobyt na wsi sprawił, że opaliła się i nie była już tak koszmarnie blada jak wcześniej.

- Co ty tak właściwie robisz? - spytała Tamara.
- Podziwiam twoją urodę - komplementował Falk.
- Nie o to chodzi - zganił go ze śmiechem dziewczyna.
- Nie rozumiem - odparł chłopak.
- Co robisz w mieście, gdzie pracujesz, z czego żyjesz?

            Falk zatrzymał się spojrzał na znajdujący się kilkadziesiąt metrów od nich stóg siana. Złapał dziewczynę za rękę i delikatnym, aczkolwiek zdecydowanym ruchem zachęcił ją do pójścia w tamtą stronę.

- Też jestem szeregowym - wyznał dumnie.

            Kolejny żołnierz. Nie spodobało się to Tamarze. Wciąż pamiętała o najzdolniejszym wojskowym jakiegokolwiek poznała, jej dobrym przyjacielu, Lenie Tao. Złotooki chłopak siedział aktualnie w lochach Norfdamu, skazany za zemstę na mordercach ukochanej oraz próbie ukaranie ich zleceniodawcy.

            Spojrzała na Falka i spróbowała porównać go z Lenem. Tao był niezbyt wysoki, miał złote tęczówki i pokaźny czub na głowie. Sam kolor jego włosów ciężko było uznać czy były czarne czy też czymś pomiędzy barwą smolistą a bardzo ciemnym granatem. Były szczupły, ale odznaczał się umięśnionym ciałem i całkiem ładnym kaloryferem na brzuchu. Zwykle ubierał się w szerokie spodnie i bezrękawnik. Uwielbiał walczyć krótką halabardą, ewentualnie swoim rodowym Mieczem Błyskawicy.

            Falk był zupełnie inny. Wysoki, barczysty, krótko ścięty, porośnięty kilkudniowym zarostem. Miał duże, nieco przekrwione, ciemnozielone oczy. Jego prosty nos zdradzał, zaokrąglony podbródek i dobrze zarysowana szczęka nadawały mu atrakcyjnego wyglądu. Był znacznie cięższy od Lena, ale to głównie przez to, że swoje mięśnie wyrobił nabierając przy okazji masy.

- Tamaro - jego głos sprowadził ją na ziemię.

            Znajdowali się tuż pod stogiem siana. Falk stał od niej kilkanaście centymetrów. Wpatrywał się w jej oczy z rozmarzonym wzorkiem.

- O co chodzi? - spytała.
- Nie kontaktowałaś o czym do ciebie mówię- odpowiedział z lekko wyczuwalną nutką urazy.
- Podziwiłam ciebie - wyjaśniła rozmarzonym głosem.

            Nie odpowiedział. Nie wiedziała czy jej uwierzył. Poniekąd miała rację. Nim zaczęła się nad tym zastanawiać poczuła jak mężczyzna ją obejmuje w pasie. Tym razem jego dotyk był mocniejszy. Nie zdążyła zareagować, pocałował ją mocno i zachłannie. Odpowiedziała tym samym. Popchnął ją na stóg siana. Przywarli do siebie z całych sił. Całowali się, a Falk pozbawił ją sukienki. Leżała pod nim na sianie w samej bieliźnie, całował ją coraz niżej. Migiem pozbawił również siebie ubrań. Kochali się długo i namiętnie.

***

            Trzeciego dnia, Lisa natrafiła na trop osoby, która mogłaby pomóc jej skontaktować się z kimś z pałacu. Był to jeden ze strażników Szponów Króla. Mężczyzna obiecał jej, że pomoże jej dostać się do środka, ale nie za darmo. Czarodziejka zgodziła się. Nie wyjawiła przy tym swoich magicznych zdolności.

            Podeszła do bram zamku kolejnego dnia. Ubrana była w czarne, skórzane spodnie oraz białą koszulę i naszyjnik z białych korali. Strażnik przepuścił ją nie robiąc problemów, mrugnął przy tym konspiracyjnie.

            Przeszła nie niepokojona przez nikogo aż do wejścia na korytarz. Tam natrafiła na młodą, czarnowłosą kobietę w okularach z tak samo czarnymi oprawkami jak jej włosy. Była piękna. Ubrana w zieloną, koronkową sukienkę do kolan z falbankami.

- Kim jesteś? - spytała brunetka.
- Lisa Grenn - przedstawiła się blondynka.
- Nie znam cię - powiedziała tamta.
- Nie pochodzę stąd, jestem czarodziejką - wyjaśniła Lisa.

            Brunetka wydała z siebie zduszony okrzyk.

- Czego tu szukasz? - warknęła.

            Green zawahała się czy może powiedzieć tej damie w jakim celu przybyła do jej kraju. Nie wiedziała nawet z kim rozmawia.

- Nim odpowiem chciałabym wiedzieć kim jesteś - powiedziała w końcu z nutką żądania w głosie.

            Tym razem to Rumlandka się zawahała. 

- Wiktoria van Wolfescu -przedstawiła się po chwili milczenia.
- Jesteś... jesteś siostrą króla!
- Tak.

            Lisa dała sobie chwilę by przetrawić to co udało się jej osiągnąć dzisiejszego dnia. Strażnik, który ją wpuścił nie był już pierwszej młodości. W związku z tym Green domyślała się czego zażyczy sobie w ramach wynagrodzenia za wpuszczenie jej do zamku. Była na to przygotowana, a jako czarodziejka nawet gotowa żeby rozegrać to tak, aby nie pójść z nim do łóżka. Kiedy nadejdzie pora będzie gotowa zaczarować go tak, że mężczyzna będzie myślał, iż za zapłatę wystarczyły mu dwa dukaty. Skromna łapówka zamiast seksu z młodą czarodziejką powinny przyprawić go o zdecydowanie gorsze samopoczucie. Natomiast już po wejściu do zamku natknęła się na jedną osobę i to od razu bliską krewną samego monarchy. Lepiej być już nie mogło!

- Przybyłam do twojego kraju, Wasza Wysokość, aby pomóc przyjacielowi - powiedziała zgodnie z prawdą - jest on oficerem waszej armii.
- Jest ze stolicy?- spytała zaciekawiona Wiktoria.
- Mniej więcej.

            Wiktoria zrobiła zaciekawioną minę, a jednocześnie jej oczy zdradzały zdziwienie. Zamyśliła się nad czymś, a Lisa postanowiła dać jej przemyśleć to co miała do przemyślenia.

- Nie będziemy rozmawiać na korytarzu - rzekła w końcu Wiki.

            Chwyciła blondynkę za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Poszły korytarzem prosto i za zakrętem weszły po schodach na piętro. Po drodze minęli patrol gwardzistów.  Członkini królewskiej rodziny otworzyła w końcu jakieś drzwi i weszły do pustej, małej komnaty.

            Wewnątrz znajdował się mały, drewniany stół. Obok stały dwa drewniane krzesła. Pod ścianą stały meblościanka wykonana z dębowego drewna, pomalowana na ciemnozielono. Obok niej znajdowała się mała biblioteczka. Za nią znajdowały się drzwi. W ścianie było średniej wielkości okno o ciemnozielonym obramowaniu.

- To garderoba, przedpokój do mojej komnaty - wyjaśniła van Wolfescu - służka sprząta właściwą komnatę, więc pogadamy tutaj. Usiądź - powiedziała wskazując na krzesło.

            Lisa zrobiła co jej kazano. Wiktoria zajęła miejsce na drugim krześle.

- Gdzie więc znajduje się ten twój kolega? - zapytała brunetka.
- W Norfdamie.

            Wiktoria dziwnie zadrgała, kiedy to usłyszała. Czy to możliwe, że poznała Lena?

- Jest z północy? - dopytała księżniczka.
- Nie.
- Odbywa tam służbę?
- Nie.

            Brunetka zrobiła całkowicie zdziwioną minę. Podrapała się po czuprynie.

-To co on tam robi?
- Siedzi w kiciu.
- O... - wyjąkała Wiktoria - czy to możliwe... jak on się zwie?
- Len Tao...

***

            Tamara bardzo ucieszyła się z wizyty Falka i Józefa. Przy pomocy tego pierwszego nabierała niezbędnego do życia doświadczenia w sprawach łóżkowo-miłosnych. Józef okazał się ciekawym rozmówca, mającym sporą wiedzę o świecie. Przypadł też do gustu Karolinie Andrei.

            Pewnego dnia blondynka dostała list od matki. Napisano w nim, że rodzinnych stronach czeka na nią praca od zaraz i ma wracać jak najszybciej. Jeszcze szybciej powinna wysłać odpowiedź. Wahała się co zrobić. Nie była pewna czy powinna wracać czy pozostać z Tamao.

- Co zrobisz? - spytała ta ostania, kiedy wraz z chłopakami były na jeziorem.

            Leżały na kocu. Młodsza z dziewczyn opalała się ubrana tylko w bieliznę. Starsza ubrane miała, króciutkie spodenki i lekką bluzkę na ramiączkach. Falk i Józef akurat byli się schłodzić w wodzie. Poza nimi nikogo nie było na wąskim kawałku piasku przy brzegu, który służył za lokalną plażę.

- Nie wiem.
- Nie spotkasz go jeśli opuścisz stolicę - zauważyła Tamara.
- Nie on jeden jest na świecie.
- Prawda.

            Dalszą rozmowę przerwał Falk, który bez wytarcia się - a co ważniejsze- bez ostrzeżenia przygwoździł mokrym ciałem kochankę do koca. Ta zapiszczała. Poczuła jak pojawia się jej gęsia skórka, a członek mężczyzny napiera na jej pośladki.

            Karolina sprawiała wrażenie zdegustowanej. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, ponieważ czyjaś mokra ręka zaczęła masować jej napięty kark. Obróciła się. To był Józef. Pocałował ją nieśmiało. Oderwali się od siebie szybko.

            Blondynka obróciła się żeby spojrzeć na przyjaciółkę. Ta obróciła się na plecy. Oplotła Falka nogami, całując go żywiołowo i gładząc jego plecy. W pewnym momencie jej ręka stoczyła się w dół ciała mężczyzny i wpadła pod jego ubranie. Karola poczuła jak robi się jej mokro od samego patrzenia na parę obok.

            Siedziała na piętach, plecami do Józefa. Ten także patrzył na parę obok. Ku ich szoku, Tamara zsunęła majtki z Falka. Jego blada dupa odbijała promienie letniego słońca. Dłoń Józefa w tym czasie spoczęła na brzuchu blondynki. Kiedy Tamara została pozbawiona stanika,  kolega jej kochanka zaczął nieśmiało ugniatać pierś Karoliny. Wkrótce i ona była bez bluzki. Józef podniósł ją do pozycji stojącej, pozbawiając przy tym spodenek.

- Ahhh- stękała Tamara posuwana przez Falka.

            Ubrana już tylko w stanik Karola Andrea całowała się w tym czasie z nagim już Józefem, który ocierał się kroczem o jej nieosłoniętą pipkę. Zaczęła mruczeć. Józef przyklęknął przed nią. Pocałował ją w dolne wargi. Rękami zdarł z niej stanik. Następnie położył ją na koc i wszedł do jej wnętrza zdecydowanym ruchem.
 
***

- Chcesz uratować Lena? - spytała ponownie Wiktoria.
- Tak.
- Moje przyjaciółki mają go za dobrego przyjaciela. Być może któraś z nich będzie w stanie ci pomóc. Nie będzie to łatwe. Tao jest obciążony poważnymi zbrodniami.
- Wiem.

            Wiktoria zamyśliła się nad czymś ponownie.

- Masz jakiś pomysł?
- Nie.
- Gdzie mieszkasz w stolicy?
- W hotelu.

            Wiktoria podała jej kartkę, pióro i kałamarz.

- Napisz, w którym - poleciła - wyślę kogoś po twoje bagaże.

            Tak też zrobiła. Kilka godzin potem mieszkała już w komnacie tuż obok Wiktorii. Tam mogła oddać się myśleniu nad planem, którego nie była w stanie wykreować.

            Kilka dni potem do Szpon Króla przybyła koleżanka brunetki i więzionego Lena. Tamara Tamao. Dziewczyna ukończyła niedawno, otwartą przez Marca i królową Joannę szkołę wyższą na obrzeżach stolicy. Van Wolfescu postanowiła przedstawić sobie niewiasty.

- Chcesz uwolnić Lena? - spytała Tamara, kiedy formalności stało się zadość.
- Dokładnie.
- Masz plan?
- Nie, ale wkrótce pojawi się tu ktoś, kto go ma.

            Wiktoria spojrzała na Lisę podejrzliwie. Dopiero teraz czarodziejka przypomniała sobie, iż zapomniała o tym wspomnieć siostrze monarchy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz