wtorek, 25 czerwca 2019

23. Wojna ras


Rozdział 23
Wojna ras

            Akiko dobrze znosiła podróż. Rzeczny rejs nie był zbyt pasjonujący, ale nie natrafiali na zbyt wielkie przeszkody. Poziom wody był odpowiedni, a ruch barek niewielki. Tempo z jakim się przemieszczali także nie było najgorsze. Co prawda kapitan powtarzał, że zdarzało mu się podróżować w przeszłości ze znacznie większą prędkością, ale Akiko nie była pewna czy to prawda czy też chciał zrobić wrażenie na niej oraz na młodej, znanej dyplomatce.

            Na pierwsze kłopoty natrafili dopiero kilka kilometrów po minięciu Oberstad. Duże nadrzeczne miasto powitało ich mgłą oraz załamaniem pogody. Początkowo był to tylko silny wiatr z północy, lecz niebawem dołączyła także ulewa. Duże krople deszczu uderzały o pokład, skutecznie przeganiając z niego podróżników.

            Akiko wraz z Anakinem i Padme schroniła się w ich kajucie. Niebawem dołączył do nich także Berg. Do wieczora zajęli się graniem w karty i piciem wina. O zmierzchu czołowy podróżnik Państwa Czarnej Wrony opuścił ich i udał się do swojej kajuty, mamrocząc pod nosem przekleństwa na bóstwa odpowiedzialne za zesłanie deszczu na wschodnią granicę państwa akurat kiedy przepływali wzdłuż niej barką.

- Nie czujesz się samotna? – zagadała Padme, kiedy zostali sami.

            Akiko spojrzała na nią badawczo. Uprzejmość i kurtuazja z pewnością były mocnymi stronami dyplomatki. Kobieta miała w sobie tyle ciepła i empatii, że ciężko było jej nie polubić. Na tyle na ile Namada znała się na dyplomacji wiedziała, że to musi pomagać kobiecie gdy udaje się z misją dyplomatyczną.

- Trochę – odpowiedziała wreszcie zdawkowo.

            Anakin wstał i wyszedł z kajuty bez słowa. Padme spojrzała za nim tęsknym wzrokiem, chociaż spędzała z nim całe dnie odkąd dołączyła do młodego generała i ordyńsko- rumlandzkiej pani zbieg.

- Co z nim? – spytała Namada.
- Potrzebuje samotności – odparła Padme patrząc w drzwi – musi przemyśleć kilka spraw. Wojna to nie jest łatwa sprawa.
- Wiem.
- Wojna ras jest jeszcze bardziej okrutna niż wojna pomiędzy narodami – zaczęła swój wykład Padme – Wiem, że nie miałaś okazji tego zaobserwować na własne oczy, ale nic nie straciłaś. Orkowie to okrutne i na wpół dzikie bestie. Z nimi nie ma negocjacji – jej głos stał się bardziej zdecydowany a oczy zalśniły – z nimi można dyskutować jedynie poprzez ogień i stal.

            Akiko pokiwała głową.

- Tęsknisz – podjęła Padme swoim zwyczajnym tonem – pamiętaj, że tęsknota to nie jest powód do robienia głupot na wojnie.
- Ja… - bąknęła zawstydzona Akiko.

            Nie rozumiała swojego zawstydzenia. Nie powinna go odczuwać! Nie myślała przecież o robieniu niczego głupiego, a już na pewno nie tego o czym pomyślała jej rozmówczyni!

- Wierzę, że obie przeżyjemy nadciągającą wojnę – zapewniła melodramatycznym głosem Padme.

            Akiko był w stanie tylko skinąć głową.

***

            Im bliżej celu podróży, tym bardziej krajobraz stawał się wojenny. Gdy mijali leżący po skandynawskiej stronie Obry, Zamek Fiński dostrzegli dziwnie zmącony obraz wokół murów. Początkowo Akiko myślała, że to wina odległości, rzeka była w tym miejscu szersza niż we wcześniejszych.

- To coś poważniejszego – uświadomiła jej Padme.
- Magia – dodał Anakin.
- Jak to? – zdziwiła się Namada.

            Akiko wciągnęła nosem głęboko powietrze co wywołało salwę śmiechu Vadera. Padme spojrzała na nią z politowaniem.

- To przesądy, że magia wydziela jakiś zapach – poinformowała dyplomatka.
- Zapach wydzielają owszem, ale eliksiry – wtrącił Anakin gdy już opanował śmiech – same zaklęcia są bezwonne. No chyba, że mają za cel wydzielać jakiś zapach, np. odstraszający zwierzynę – zakończył wzruszając ramionami jakby wszystko to było zbyt trywialne dla niego.

            Namada nie odpowiedziała. Poczuła się zbyt zawstydzona własną niewiedzą i wiarą w zabobony. Do tej pory co prawda zdarzało się jej mieć pośredni kontakt z czarodziejami, lecz zwykle nie korzystali oni wtedy ze swoich specjalnych umiejętności.

- Myślałam, że Skandynawia nie posiada żadnych sojuszy z Ministerstwem Magii ani tymi drugmi…
- Tak było – potwierdził Anakin.
- Relacje polityczne są płynne i dynamiczne – odezwała się głosem znawcy Padme – nie zdziwiłabym się gdyby Skandynawowie zapłacili Ministerstwu Magii aby ich specjaliści wzmocnili ochronę miast zagrożonych inwazją z morza jak i przez Obrę.
- Ma to sens – przyznała Akiko.

            Anakin spojrzał na nią wzrokiem takim jakby chciał jej uświadomić jak głupie jest samo pomyślenie, że coś co powiedziała jego ukochana nie ma sensu. Ktoś inny mógłby uznać, że ten wzrok jest zwiastunem czegoś innego, ale Ordynka stawała się powoli optymistką.

            Z okolic Zamku Fińskiego do Riverstad było już bardzo blisko. Poza mapami i wiedza Berga, świadczyła o tym zerowa liczba rybaków po stronie Państwa Czarnej Wrony. Transport rzeczny także był tutaj w chwili obecnej nieznany. Na drugim brzegu rzeki zdarzało się dostrzec łapiących metodą na bat wędkarzy, lecz i oni byli rzadkim widokiem.

- Jesteśmy blisko – stwierdził oczywista oczywistość Anakin.
- Panie, musimy być szczególnie ostrożni – powiadomił go Berg – nie wiemy gdzie znajdują orkowie.
- Słusznie – zgodził się Vader – nie pomyślałeś, że jestem tego świadom? – dodał złośliwie.

            Berg zaczerwienił się nieco na policzkach, ale nic nie powiedział.

- Kapitanie! – krzyknął Anakin idąc do szefa załogi.

            Akiko została sama z Padme, gdyż Berg udał się do swojej kajuty. Przez chwilę nie odzywały się do siebie.

- Bywałam już na takim terenie – odezwała się Padme.
- Zakładam, że chodzi ci nie tylko o okolicę Riverstad – odparła Akiko.
- Zgadza się – przytaknęła z uśmiechem młodsza kobieta.
- Co nas czeka?
- Wojna, walka, brutalność.
- Jeśli ktoś zaatakuje nas przed dotarciem do miasta do umrzemy.
- Niewykluczone, ale pamiętaj, że mamy ze sobą mojego Anniego.
- Jest dobry to prawda, ale…
- … boisz się przewagi liczebnej przeciwnika.
- Zgadza się.

            Padme milczała przez chwilę.

- Bądź dobrej myśli – odezwała się wreszcie.

            Obawy Namady okazały się słuszne kilka godzin później. Na horyzoncie majaczyła już najwyższa wieża fortyfikacji chroniących miasto będące ich celem docelowym. Niestety wszystko wskazywało, że jest już ono oblegane przez bestie. Na rzece zacumowane były dwie kłody, na których siedziało po dwóch orków.

- Nie dobrze – odezwał się Berg.
- Czym się przejmujesz – rzekł Anakin.

            Najpotężniejszy wojownik po tej części kontynentu zamknął oczy. Skoncentrował się. Podniósł jedną rękę i rozpostarł dłoń. Po kilku sekundach przed nią zatrzymały się cztery noże kuchenne. Anakin nie otworzył oczu. Obrócił się przodem do orkowych strażników rzeki.

- Co… - chciała spytać Akiko, ale Padme zatkała jej usta dłonią.

            Tymczasem noże lewitowały przed Vaderem. Uniosły się na wysokość jego oczu. Dłoń młodego mężczyzny w dalszym ciągu była w takiej samej pozycji jak wcześniej. Nagle opadła, a on sam otworzył oczy. Wtedy noże poszybowały do przodu z zawrotną prędkością.

            Orkowie nie zdążyli z pewnością jeszcze zidentyfikować czy barka przewozi żołnierzy czy cywili, kiedy noże wbijały się w ich czaszki pomiędzy oczami. Kolejne kilka sekund później ich ciała wpadły do wody. Nawet jeżeli przeżyli cios pomiędzy oczy, to rzeka i jej nurt nie będą miały dla nich litości.

- No to dostrzegą nas chwilę później – podsumował Anakin.

            Załoga barki patrzyła na niego z podziwem jeszcze większym niż gdy spotkali się na południu kraju. Padme pozostawała niewzruszona. Berg gapił się na generała z otwartymi ustami, a Akiko zanotowała w pamięci kolejną zdolność towarzysza podróży.

- Co dalej? – spytała po chwili.
- Miasto jest oblężone – przypomniał Berg.

            Anakin zamyślił się na chwile. Spojrzał na Padme. Widocznie doszli bez słów do porozumienia, a Ordynka zaczęła się zastanawiać czy jedno z nich nie dysponuje przypadkiem mocą telepatii.

- Nie będą narażać Padme na dostanie się do niewoli tych bestii – przyznał z pogardą – muszę jednak dowiedzieć się jak wygląda sytuacja w mieście i na nabrzeżu. Pójdę tam sam.
- Idę z tobą! – wypaliła Akiko.

            Padme spojrzała na nią z wyrzutem. Prawdopodobnie to właśnie to miała na myśli, gdy mówiła aby Akiko nie robiła głupich rzeczy. Starsza kobieta poczuła się przez to nieco zawstydzona, ale nie wycofała swoich słów.

- Nie – uciął Anakin.
- Dlaczego? – zdziwiła się Namada.
- Bo tak powiedziałem.
- Bo jestem kobietą?
- Bo nie jesteś mną – wyjaśnił tonem kończącym dyskusje.

            Akiko ustąpiła. Wiedziała, że w konfrontacji – nawet słownej – z tym panem nie ma szans. Odwróciła się i ruszyła w stronę kajuty, gdy kazał jej się zatrzymać.

- Stój! Dam ci moje sztylety. Masz pilnować by nic nie stało się Padme! – polecił jej nie czekając aż kobieta się odwróci.

            Namada skinęła sztywno głową i poszła dalej.

***

            Sztylety obiecane jej przez Anakina same do niej doleciały. Z pewnością Anakin użył swojej mocy by to zrobić. Ne była to jakaś wyszukana broń. Nie były także bogato zdobione czy wzmocnione magią. Morale osób pozostających na barce wzmacniał fakt, że należały do Vadera. Sama świadomość tego, że na barce zostaje ktoś, kompetentny do dzierżenia jego broni dużo dla nich znaczył.

            Podczas podróży Akiko dowiedziała się, że żaden z załogantów nie ma doświadczenia bojowego. Na rzece nie grasowali piraci, więc nawet tutaj nie mogli się niczym wyróżnić. Sama znajomość barki i sposobów poruszania się po rzece dawało im niewielką przewagę, jednak w starciu z orkami byli na straconej pozycji. W związku z tym jeszcze przed opuszczeniem łajby, Anakin rozkazał aby przybili do skandynawskiego brzegu i tam przeczekali jego wyprawę. W to, że generał wróci nikt nie wątpił.

- Ile zajmie mu ta wyprawa? – odezwała się Akiko do Padme, gdy Vader wskoczył do rzeki i popłynął z prądem.
- Kilka dni na pewno.

            Ze słów kompanki wywnioskowała, że może to być znacznie więcej niż te kilka dni…

sobota, 1 czerwca 2019

22. Inwazja


Rozdział 22
Inwazja

            Akiko, Padme i Anakin nie dotarli do Redstadt. W jednej z mniejszych wiosek czekał na nich patrol żołnierzy służących niegdyś pod komendą Vadera. 

- Panie generale – powiedział jeden z nich na przywitanie – Ojczyzna znów pana wzywa.  Pora na powrót na front.

            Przemawiający żołnierz miał gęste czarne włosy i bliznę wzdłuż czoła. Padme wyjaśniła później Akiko, że to pamiątka po bitwie z jednym z plemion indiańskich, którą żołnierz stoczył jeszcze w młodości.

- Cóż długo nie wytrzymała bez korzystania z moich usług – odparł swobodnie Anakin.

            Żołnierze nie odważyli się skomentować jego wypowiedzi. Akiko oddała się chwili zadumy nad stosunkiem towarzysza podróży do ojczyzny i patriotyzmu. Czy Anakina można było uznać za patriotę? W pewnym sensie tak. Walczył przecież za swój kraj. Kiedy, jednak nie był potrzebny do walki wycofywał się w cień. Pozwalał innym działać na rzecz kraju w czasie pokoju. Jego wola walki wynikała, chyba bardziej z poczucia obowiązku niż patriotyzmu.

- Kim jest ten gość? – głos samego Vadera sprowadził ją na ziemię.

            Obok żołnierzy stał ubrany po cywilnemu mężczyzna. Jego ubiór składał się z czarnego cylindra, surduta oraz płaszcza. Przy skórzanym, brązowym pasie nosił szpadę. Pomimo przyjemnej, ciepłej pogody na dłoniach miał rękawice tej samej barwy i materiału co pas. Spodnie miał z kolei szeroko skrojone, barwy ciemnoszarej. Miał długie, sięgające za ramiona, blond włosy. Część z nich przybrała już siwą barwę. 

- Jack Berg – przedstawił się – kontynentalnej sławy podróżnik. Znawca wszelkich krajów oraz kultur w Międzymorzu.
- Anakin Vader – odpowiedział szatyn ściskając dłoń podróżnika – krajowej sławy generał, największy wojownik na tym kontynencie.
- Zaiste pańska sława jest wielka – odparł Berg.
- W czym może nam pan pomóc? – wtrąciła Padme.

            Wzrok podróżnika powędrował na oficera, który wcześniej powitał państwa Vader i Akiko. Ten nie dał po sobie nie poznać, że bardzo ucieszyło go ponownie dostanie się w centrum uwagi.

- Król i najwyższe szychy ze sztabu chcą aby przedostał się pan jak najprędzej do Riverstad. Tam zbiera się armia, która ma zdjąć zagrożenie oblężenia ze stolicy, gdzie zbiera się druga armia.
- Jak wygląda w tej chwili sytuacja? – spytała Padme.
- Orkowie oblegają Marchię, Królewski Port i Port Obrzański. Nadmorskie wioski i mniejsze miasta zostały złupione. Najgorzej wygląda sytuacja przy Porcie Obrzańskim. Sądzimy, że jeśli padnie to orkowie ruszą jedną gromadą szlakiem w górę rzeki do Riverstad, a reszta podzieli się na tych, którzy rusza pod Królewski Port i Kingstad.
- Skąd takie szacunki? – zdziwił się Vader.
- Tego dowie się pan na miejscu, panie generale – wyrecytował w odpowiedzi oficer.

            Anakin i Padme wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

- Co ze mną? – spytała dyplomatka.
- Także powinna się pani udać na północ – odpowiedział zamiast oficera, podróżnik – z Riverstad zostanie pani wysłana z pewnością na misję zagrniaczną.
- Dobrze – zgodziła się Padme.

            Oznaczało to, że czeka ich kolejna wojenna przygoda. Wyłącznie Akiko nie była przekonana co do entuzjazmu jaki zaczął bić od Padme zaraz po tym jak dowiedziała się o kolejnej zagranicznej wyprawie. Znała okrucieństwa wojny, a z tego co słyszała orkowie podczas swoich najazdów są jeszcze bardziej brutalni od jej pobratymców z Ordy czy sołdatów Związku Czerwonych. Nawet część bestii z Czarnolasu była bardziej cywilizowana od mieszkańców Wyspy Orków.

            Zgodnie z wytycznymi dostarczonymi przez żołnierzy, Akiko wraz z Anakinem i Padme cofnęli się w stronę rzeki Obry. Towarzyszył im Jack Berg. Podróżnik miał dostarczyć ich możliwie jak najszybciej do Riverstad. Tam Vader miał dołączyć do armii, która usunie orkowe zagrożenie z Państwa Czarnej Wrony.

            Jeszcze tego samego dnia wsiedli na tratwę podobną do tej, którą przekroczyli granicę z Ordą. Tym razem płynęli nią jednak dalej niż do następnego brzegu. Berg doprowadził własnoręcznie tratwę mniej więcej do środka rzeki. Stamtąd pozwolił jej dryfować wraz z prądem, który co trzeba było Obrze przyznać był na niej o wiele silniejszy niż na Jesionce i jej odnogach.

            Po kilku godzinach – a może Akiko się tylko zdawało, że aż tyle czasu upłynęło – dotarli do barki rzecznej. Ta przewoziła cenne towary jeszcze z Federacji Indian. Jej celem było Riverstad.

            Załogę barki stanowili rodacy Vaderów. Byli to młodzi mężczyźni – najstarszy z nich liczył sobie 36 lat. Łącznie było ich 9 nie włączając do tego kapitana. Każdy z nich patrzył z nieukrywanym, cielęcym niemal uwielbieniem na Anakina

- Jest dla nich bohaterem – wyjaśniła Namadzie Padme – słyszeli wiele plotek, historii i pieśni o dokonaniach mojego ukochanego. U was nie układa się pieśni o niezwyciężonych wojownikach? – spytała widząc zdziwienie na twarzy towarzyszki podróży.
- U nas w Rumlandii czy u nas w Ordzie?
- U was w obu tych państwach.

            Akiko zamyśliła się na chwilę. Coraz słabiej pamiętała swoje życie w Ordzie. Miała tam męża, dzieci, dalszą rodzinę. W skutek niecnej intrygi księcia Filipa oraz Denisa van Nicolescu cała jej rodzina została wymordowana.

            Jeśli chodzi o sztukę to Orda raczej odbiegała od standardów Międzymorza. Ludność państwa wywodziła się od prastarych koczowników, którzy osiedlali się w pierwszych osadach. Były to Koński Grzbiet i Lniane Miasto. Potem powstawały kolejne osady. Z czasem osady te stawały się coraz większe. Każda osada należała do danego plemienia lub jego szczepu. Z czasem osady stały się miasteczkami, aż wreszcie powstały pierwsze duże miasta. Członkowie plemion dość często – w porównaniu do Indian – mieszali się między sobą. W skutek tego różnice między nimi pozacierały się na przestrzeni setek lat. Wreszcie kilkaset lat temu powstało jedno państwo, znane jako Orda.

            W czasach plemiennych nie powstawało zbyt wiele dzieł sztuki. Najpopularniejszą dziedziną kultury w ordyńskich plemionach były pieśni przy ognisku. Tradycja takich śpiewów nie była czymś niecodziennym na terenie całego kontynentu – włączając w niego Czarnolas. Bardzo długo nie powstawały żadne inne dzieła mogące mieć wpływ na rozwój kultury plemion. Dopiero powstanie państwa coś pod tym względem zmieniło. Nie oznaczało to powstawania dzieł i obrazów lub cudów architektury, ale powstawać zaczęły bujniej pieśni. Dwór chana zatrudniał nawet zwyczajowo jednego minstrela, trupę cyrkowców oraz błazna. Zdarzało się także i w większych miastach by zatrudniono artystów na miejskim etacie. W ostatnim stuleciu coś się popsuło. Nic nie powstało.

            Akiko opowiedziała tę historię drugiej kobiecie. Zaraz potem pogrążyły się w długiej dyskusji na temat sztuki i kultury jej rodzimego kraju. Sama nie czuła się w tych tematach jakoś kompetentna do akademickiej dyskusji, ale pogawędka na statku to coś innego.

            Jeżeli zaś chodzi o Rumlandię to królestwo nie należało nigdy do uznawanych za szczególnie rozwinięte kulturowo czy cywilizacyjnie. Akiko podzielała takie zdanie do czasu aż pomieszkała w Rumlandii kilka lat. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że opinia taka była krzywdząca. Nie dziwiło ją to. Orda przeważnie nie miała dobrych relacji z sąsiadami. Plemiona przed powstaniem jednolitego państwa podobnie. W związku z tym kronikarze i pisarze z tego państwa pozwalali – zapewne – sobie na pisanie subiektywnie na temat osiągnieć Rumlandczyków. Dotyczyło to wielu pól. Zarówno militariów, ekonomii jak kultury.

- To nic nadzwyczajnego – skomentowała to Padme.
- Jesteś dyplomatką, wiesz coś o tym – stwierdziła Akiko.
- Prawda. – zachichotała Padme – Według moich informacji, a raczej mojego państwa, to Rumlandia robi postępy na płaszczyznach, o których rozmawiamy. W zasadzie to o jednej rozmawialiśmy, ale wiesz co mam na myśli.
- Jasne. Marc jest naprawdę dobrym królem.
- Oby tylko wojna nie pokrzyżowała jego planów.
- Sądzisz, że Rumlandii grozi wojna?
- Tak samo jak innym państwom w Międzymorzu.

            Akiko zamyśliła się na chwilę. Przed jej przymusowym pobytem w norfdamskim lochu życie było prostsze. Kontynent nie był zagrożony inwazją Orków. Widmo wojny kontynentalnej także zdawało się odległe. Teraz cały znany jej świat mógł eksplodować. Pytaniem pozostawało co będzie iskrą, która wznieci pożogę.

- Czego spodziewasz się na końcu naszej podróży? – zapytała nagle Akiko.
- Śmierci – odparła swobodnie Padme – końcem życiowej każdej żywej istoty jest śmierć – wyjaśniła nieco śpiewnym tonem – Jeśli pytasz o podróż w dół rzeki to wojny. Krwawej wojny. Liczę, że przeżyjemy. Mam zamiar urodzić kilka dzieci Anakinowi.