środa, 4 maja 2016

40. Kiedy wszyscy odchodzą

"Roz­myśla­nie o śmier­ci jest roz­myśla­niem o wolności."
Jim Morrison


Rozdział 40
Kiedy wszyscy odchodzą

            Wieść o zgonie Ayumi Namady dotarła do Tamary kilka dni po fakcie. Początkowo były to tylko niepotwierdzone plotki. Niektóre studentki mówiły, że szefowa Komitetu Ścigania Wrogów Narodu została otruta, inne wspominały o zasztyletowaniu i poćwiartowaniu, ktoś szepnął o śmierci ze smutku po stracie niemal całej rodziny, a jeszcze inne wersje były tak makabryczne, że dziewczyna z chęcią zapomniałaby o tym, że je usłyszała. O ich zawartości już nie wspominając.

            Koniec końców jednego z kolejnych po ujawnieniu śmierci Namady, do Tamao przyszła w odwiedziny Wiktoria van Wolfesu. Jedna z najpiękniejszych i najlepszych zarazem partii w królestwie. Siostra króla i ciotka następcy tronu, a przy okazji dobra przyjaciółka Tamary Tamao.

- Jak się trzymasz? - spytała Wika wchodząc do pokoju.
- Nienajgorzej - skłamała studentka.

            Spojrzała na Wiktorię. Mimo, że od śmierci Ayumi minął tydzień, siostra króla wciąż chodziła ubrana na czarno. Tego dnia wybrała prostą czarną suknię bez ozdób i skórzane buty w tym samym kolorze. Na włosy założyła woalkę. Wszystko to oznaczało, że jak najbardziej wciąż jest w żałobie.

- Kłamiesz - zauważyła Wiktoria - widzę po oczach, że dalej płaczesz. Są całe przekrwione.

            Tamara nie odpowiedziała nic.

- Wiesz mam dla ciebie jeszcze kilka informacji ze świata - powiedziała brunetka - ale sama nie wiem od czego zacząć - zamyśliła się na chwilę - wiesz co u Lena i Akiko?

            Dziewczyna pokręciła przecząco głową.

- Pogrzeb Ayumi odbędzie się jutro w południu - powiedziała zbyt oficjalnie.

            Tamara skuliła się siadając na łóżku. Skinęła jednak głową na znak, że przyjdzie.

- Narzeczona Lena została zamordowana w Norfdamie...
- COOO? - zdziwiła się studentka.

            Znała Lena na tyle dobrze, że wiedziała jak to się skończyło. Wpadł w furię, w której tkwił nim w poprzednim świecie poznał ich dawnych przyjaciół. Co potrafił zrobić w tym stanie wolała nie wiedzieć, chociaż słyszała opowieści i znała plotki. Na myśl nasuwało się jej tylko jedno pytanie:

- Ile osób?
- Nie rozumiem - odrzekła Wiktoria.
- Znam go na tyle - zaczęła ostrożnie młodsza dziewczyna - że wiem jak to się potoczyło dalej. Powiedz mi ile osób dopadł w gniewie.
- Kilka - zawahała się starsza - no może kilkanaście.
- Złapali go?
- Razem z Akiko - odparła zgodnie z prawdą brunetka - cała ich chorągiew została tymczasowo aresztowana. 

            Tamara posmutniała jeszcze bardziej. Jej wnętrze cieszyło się, że akurat nie ma w pokoju żadnej z jej współlokatorek. Z drugiej strony za pewną będą chciały wiedzieć i usłyszeć to co właśnie usłyszała ona.

- Co ich czeka?
- To trudna sprawa - zaczęła ostrożnie Wika - dyplomatyczna. - dodała powoli - Wiesz w takich sytuacjach, kiedy wojskowy, więcej oficer, dowódca chorągwi targa się na życie szlachcica, oficera miasta, sprawa jest bardzo skomplikowana. Bada się wszelkie możliwe przyczyny...
- ... tu jest jedna - przerwała jej różowowłosa.
- Pewnie tak - zgodziła się brunetka - ale wiesz, będą badać inne tropy i poszlaki.

            Coś wewnątrz niej zawrzało. Jawna niesprawiedliwość. Dlaczego wszyscy, których kochała muszą odchodzić? Ayumi umarła. Len pewnie pójdzie siedzieć we więzieniu. Akiko raczej też. Inni zostali w poprzednim świecie, chociaż i tak nigdy jej nie doceniali. Dobrze, że miała chociaż dziewczyny. Tylko na nie mogła liczyć.

- Jakie są prognozy? - spytała wprost przyjaciółkę.
- Kilka lat zimnego, północnego lochu...
- A dla Akiko?
- Jeżeli tylko wykonywała rozkazy to maksymalnie trzy lata.

            Co najmniej trzy lata bez najbliższych jej osób przebywających poza stolicą. Czyż los może być jeszcze bardziej okrutnym. Czy król dla, którego Len tak wiele zrobił, nie może go uratować? Dziewczyna postanowiła o to zapytać:

- A twój brat? Nie może im pomóc?
- Stara się, ale musi działać w granicach prawa i nie urazić szlachetnie urodzonych.

            Tamara coraz mniej zaczynała lubić tych wszystkich szlachciców i szlachcianki. Oczywiście były wyjątki, takie jak Wiktoria czy Ela i Emmanuela, które też - na jej oko - miały w żyłach "niebieską krew".

- Jak ci idzie nauka? - spytała Wiktoria zmieniając temat.
- Całkiem ok
- To dobrze - stwierdziła tamta - pójdziemy jutro razem?
- Podejdź po mnie - poprosiła Tamao.

            Wiktoria pokiwała głową na znak zgody. Uściskała przyjaciółkę i wstała. Myślała nad czymś przez chwilę, ale nic nie powiedziała. Ruszyła pewnym krokiem w stronę drzwi. Przed nimi zatrzymała się po raz kolejny, ale i tym razem zrezygnowała z powiedzenia tego co ją trapi. Dopiero będąc już w połowie za progiem, odezwała się:

- Na prawdę dobrze to znosisz.
- Dzięki.

            Panna van Wolfescu pomachała jeszcze ręką zza progu i drzwi się za nią cicho zatrzasnęły. Tamara pozostała sama ze swoim żalem, pustką i uczuciem straty. Nawet się nie zorientowała kiedy zaczęła płakać. Początkowo spokojny, monotonny płacz, wkrótce przekształcił się w spazmatyczne łkanie.

- Co się stało? - spytała Karolina Andrea wchodząc do pokoju późnym popołudniem.

            Nie uzyskawszy odpowiedzi przykryła przyjaciółkę kocem i przytuliła delikatnie. Tkwiły tak przez dłuższą chwilę, aż w końcu młodsza białogłowa była w stanie przemówić:

- Straciłam... straciła wszytko... wszystkich... Ayumi, Akiko... Len...
- Nie rozumiem.
- Ayumi nie... nie... żyje...
- To akurat wiem. Przykro mi.
- Mnie też.

            Dziewczynie nie pozostawało nic innego jak tylko opowiedzieć tę paskudną historię, pełną bólu i straty.

- ... Akiko i Len pewnie pójdą siedzieć, a ja nie mam nikogo poza wami - zakończyła opowieść Tamara, a z oczu popłynęły jej kolejne łzy.

            Karolina Andrea przytuliła ją, lecz nie powiedziała nic. Prawdopodobnie nie wiedziała co mogłaby powiedzieć żeby podnieść przyjaciółkę na duchu. Prawdę powiedziawszy Tamara sama nie miała pojęcia czy istnieje coś co mogłoby poprawić jej humor.

- Co teraz zrobisz? - spytała blondynka.
- Nie mam pojęcia.

            Chwilę później do pokoju wkroczyła trzecia współlokatorka i ona także musiała wysłuchać dramatycznej historii bliskich najmłodszej dziewczyny.

- Skurwysyny - skwitowała wieści szatynka.
- Kto? - spytała Tamara.
- Ci którzy za to odpowiadają.
- Czyli nie wiadomo - wtrąciła blondynka.

            Dziewczyny spojrzały po sobie. Żadna z nich nie wiedziała co tak na prawdę stało się z ciałem Ayumi, ani dlaczego tak na prawdę Len i Akiko trafili do zimnych, północnych cel.

            Kilka dni później ogłoszone zostało, że komórka na czele, której stała Ayumi Namada została włączona do wywiadu. Wieści te nie zadziwiły raczej żadnych obserwatorów sceny politycznej w Rumlandii. Nie oznaczało to, że przyszła elita narodu, a więc studentki oraz studenci miała w tym rozeznanie. W związku z powyższym do Tamary często docierały informacje jakoby to Jon van Ionescu miał brać - choćby bierny - udział w zamordowaniu jej przyjaciółki.

- Sądzisz że to prawda? - spytała Tamarę któregoś dnia Elka - że to zabójstwo to gra służb?
- Sama nie wiem - odparła dziewczyna.

            Po kolejnych kilku dniach na jaw wyszło, że brakuje jakichkolwiek dowodów na zabójstwo Namady przez kogokolwiek. Ciało zostało znalezione w rynsztoku, jednej z bocznych uliczek. Nikt nie wiedział co miałaby tam robić Ayumi. Wiele osób wiązało jednak ten fakt z działalnością organizacji na czele, której stała.

- Sama nie wiem już w co wierzyć i komu - mówiła Tamao, kiedy ktoś ją pytał co o tym wszystkim sądzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz