"Kto siedzi w Ojczyźnie i cierpi niewolę, aby zachować życie, ten
straci Ojczyznę i życie; a kto opuści Ojczyznę, aby bronił Wolności
narażeniem życia swego, ten obroni Ojczyznę i będzie żyć wiecznie"
Adam Mickiewicz
Rozdział 3
Cena wolności
Akiko
Namada od ponad dwóch lat przebywała w największym północnym więzieniu.
Znajdowało się w nigdy nie zdobytym przez wroga mieście Norfdam. Całość miasta
i jego przedmieść otoczona była drewnianą palisadą. Za nią ukrywały się
lepianki najbardziej ubogich mieszkańców miasta. Kolejny pierścień miasta
otoczony był ostrokołem. Tam skrywały się drewniane zabudowania - głównie domy
biedoty i najtańsze domy rozkoszy na całej północy. Idąc w stronę centrum
miasta znajdował się owalny, kamienny mur. To za nim skrywali się rzemieślnicy,
pierwsze gospody itp. Kolejną linią
obrony była fosa, którą można było przekroczyć jednym z ośmiu mostów. Strzegły
ich posterunki wartowników, które znajdowały się też pomiędzy fabrykami, lepsze
burdele, targi, domy mieszczan. To właśnie w tej części Norfdamu znajdowało się
więzienie. Otoczone było grubym na pięć metrów i wysokim na piętnaście murem.
Za nim znajdowały się wilcze doły, nad którymi można było przejść jedną z
czterech ruchomych kładek, które w razie potrzeby były schować pod mur.
Samo
więzienie składało się z czterech pawilonów. Jeden z nich - pionowy,
prostokątny, pomalowany na bladożółto budynek - wypełniony był miejskimi
złodziejaszkami, osobami niepłacącymi podatków i innymi drobnymi
rzezimieszkami. W drugim otoczonym drutem i ostrokołem, zbudowanym z szarych
cegieł osadzeni byli gwałciciele, mordercy, dezerterzy z armii etc. W trzecim
zbudowanym z grubych murów ceglanym kolosie przebywali jeńcy wojenni. Ostatni
budynek przeznaczony był na pomieszczenia więziennej administracji, koszary
jednej chorągwi wojska przeznaczonej do pacyfikacji więzienia w razie buntu
itd. Pomiędzy stojącymi na przeciw siebie bladożółtym blokiem i ceglanym
olbrzymie znajdował się podziemny tunel łączący je. To właśnie przy nim
znajdowały się cele, w których zamknięci byli wrogowie naczelnika miasta. Każda
cela była wytłumiona, wyciszona dzięki czemu mało co dochodziło do środka. Czasem
powodowało to, że więźniowie przebywający tu dłużej wariowali.
Akiko
znajdowała się w pojedynczej celi. Początkowo zamknięta była w budynku A, gdzie
wyrok odbywali ludzie szybko powracający na wolność. Tam cele były jasne, przez
zakratowane okna do środka wpadało wiele światła. Towarzyszyły jej tam dwie
inne kobiety. Jedna była pięćdziesięcioletnią handlarką na znajdującym się
najbardziej na zewnątrz targu. Została zesłana tam z powodu nie płacenia
podatków. Druga była młodą dziewczyną ze skrajnie zewnętrznego pierścienia,
która kilka dni temu dokonała rozboju. Skazanie na pięć lat odsiadki w budynku
o najlżejszym rygorze przyjęła z pewnego rodzaju ulgą. Miała zapewniony
murowany dach nad głową i ciepłe posiłki nawet zimą.
Prawo
karna w Rumlandii przewidywało różne warianty odbywania kary. I tak przykładowo
dziewczyna skazana za rozbój miała stosunkowo długi wymiar odbywania pokuty.
Gdyby zdecydowała się odpracować straty na jakie naraziła swoją ofiarę, mogłaby
trafić do kicia na zaledwie rok.
Z
budynku A, Akiko została odtransportowana na proces. Sądzono ją w samotności.
Oskarżona została o spiskowanie w celu zamordowania namiestnika Jona van
Nordescu. Uczciwie jednak przyznano, że czynnego udziału nie wzięła. Skazano ją
na pięć lat pozbawienia wolności.
Po
procesie Akiko została zaproszona do gabinetu pochodzącego z Księstwa Srebrnej
Armii, sędziego Jaumego Gonazaleza. Odznaczał sie ciemniejszą karnacją niż wszyscy
żyjący na północy Rumlandii ludzie. Miał około czterdzieści lat i smoliste
włosy. Towarzyszył mu namiestnik miasta we własnej osobie.
Van
Nordescu był nieco starszy od Gonzaleza. Czarne, kręcone, sięgające do barków
włosy przyprószone miał siwizną na skroniach i po bokach głowy. Szare oczy
zdawały sie być jakby za mgłą. Twarz miał smutną, chociaż zdobił ją uśmiech,
który nie wydawał się być wymuszonym. Ubrany był w żółty kaftan, na którym
wyszyto niedźwiedzia brunatnego z czarną włócznią na zielonym tle.
Sama
Akiko tego dnia odziana została w proste, spodnie z materiału, które były w
zbyt małym rozmiarze w związku z czym zdawały się obcisłe. Jej biała koszula
pozbawiona była ostatniego, urwanego guzika.
- Usiądźmy - powiedział Jaume wskazując
krzesła przy swoim biurku.
Zajęli
wskazane miejsca.
- Otrzymałaś wyrok na pięć lat - zaczął
namiestnik - pomimo tego możliwe jest, że szybciej opuścisz swoją przyszłą celę
i miasto - mówił nie patrząc na kobietę - musisz jednak współpracować - dodał z
naciskiem patrząc jej w oczy.
- To mogę już wyjść - odparła chłodno.
- Nie rozumiesz - powiedział z naciskiem
Jaume - możesz wyjść po dwóch.
- To co?
- To wolność - zapewnił sędzia - możesz
robić co chcesz.
- Nie mam po co i z kim - odpowiedziała
wymijająco - Nie spieszy mi się. Poczekam.
Sędzia
i Jon spojrzeli na siebie znacząco. Akiko dostrzegła to, ale nie zdążyła nic
powiedzieć, ponieważ ubiegł ją van Nordescu.
- To ty nie wiesz...
- Na to wygląda - potwierdził Gonzalez.
- O czym? - spytała, nie kryjąc zaskoczenia.
Jon
milczał, uśmiechając się chytrze. Namadzie się to nie spodobało.
- O twojej córce... - zaczął sędzia.
- ... Róży - wtrącił szlachcic.
- nie wiesz, że ona...
- Nie żyje! - zaprotestowała gwałtownie
Akiko.
- ...żyje - dokończył Jon.
Ordynka
poczuła jak świat się jej wali. Poczuła straszny mętlik w głowie. Jeśli jej
drogocenna córka na prawdę żyje...
- Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiecie? -
spytała ostrożnie.
- Pułkownik van Nicolescu szuka jej - wyjaśnił
van Nordescu.
- Podobno zabił całą moja rodzinę.
- Jak widać nawet tak prostej sprawy jak
wymordowanie bezbronnych nie potrafi zrobić - rzekł beztrosko naczelnik.
- Skąd pan możesz o tym wiedzieć? -
dopytywała Akiko siląc się na spokój.
- Mam sporo znajomych w kraju i poza
nim.
- Zmowa - skwitowała wdowa.
Jon
skinął ręką w stronę drzwi. Sędzia Gonzalez wstał i opuścił pomieszczenie.
Akiko poczuła się nieswojo. Naczelnik wstał i stanął przy oknie, tyłem do
kobiety.
- Mogłabyś mnie zabić teraz, nie chcesz
spróbować? - spytał bez odwracania się.
- Nie.
- Czego w takim razie pragniesz?
- Dowodu.
Van
Nordescu zamyślił się. Wsadził ręce w kieszeń płaszcza. Zamyślił się nad czymś
gorączkowo. Obrócił się w stronę Akiko.
- Dam ci dowód, jeśli ty dasz mi coś w
zamian - powiedział tajemniczo.
- Co takiego?
- Jedyne informacje jakie możesz mieć
dotyczą tego, który już gnije w moich lochach - zastanawiał się na głos -
ważniejszych nie masz. Szkoda, że nic innego nie możesz mi zaoferować.
- Skoro tak pan myśli, to skąd sugestia,
że powinnam współpracować?
- Hm... - zamyślił się Jon.
Akiko
na szybko przeanalizowała sytuacje życiową van Nordescu. Po wojnie domowej był
w niełasce u króla jako ten, który ugiął kolana i poddał sie ostatni.
Utrzymywał relację z uchodźcami księciem Filipem i pułkownikiem van Nicolescu. Kolaborował z nimi - to fakt oczywisty. Miał
też kontakty z jej rodakami, to też nie ulegało wątpliwościom. Sytuacja
rodzinna także nie była zbyt kolorowa. Jon
miał cztery córki. Dwudziestodziewięcioletnia Anna, czyli najstarsza z
nich - zwana wcześniej Rozwartą Bramą - wyszła za mąż z jednym z uciekinierów z
kraju, który z resztą opuściła wraz z nim. Druga w kolejności starszeństwa,
Lisa ciągle oczekiwała na odpowiedniego kandydata na małżonka. W kuluarach
wielkiej, krajowej polityki mówiło się, że zostanie wydana w odpowiedniej - jak
najszybciej - za kandydata, który pozwoli ustabilizować pozycję rodu.
Najpiękniejsza z nich, Florentyna lada dzień wyjść miała za panicza van
Augustescu. Flora w odróżnieniu od wszelkich innych szlacheckich małżeństw pobrać
się nie tylko z obowiązku, ale i miłości. Ostatnią córką była piętnastoletnia
Truda, ale o tej Akiko za wiele nie wiedziała. Oznaczało to, że van Nordescu
nie miał żadnego męskiego potomka, który mógłby przejąć po nim władanie
miastem. Dzięki temu linia sukcesyjna dawała możliwość przejęcia władzy nad
rodem, a przez to i Norfdamem jednemu z braci Jona lub ich dzieciom. Jeżeli
Ordynka dobrze pamiętała to Tobiasz miał zaledwie jedną córkę, która ukończyła
w tym roku szesnaście lat, więc nawet jeśli reszta rodziny nie posiadałaby
męskiego potomka byłaby dopiero szóstą osobą (nie licząc bliższych lub dalszych
kuzynów) w kolejce na urząd "głowy rodziny". Najmłodszy brat,
nieznany Akiko z imienia był może z sześć lat starszy od Anny. Jak do tej pory nie doczekał się on potomka i
wiele wskazywało na to, że jest bezpłodny.
Dotyk
pana van Nordescu wyrwał kobietę z rozmyślań. Nawet nie zwróciła uwagi kiedy
mężczyzna znalazł się tak blisko niej. Po upływie kilku sekund zdała sobie
sprawę, że ręka Jona spoczywa delikatnie na jej biuście. Więcej wskazówek nie
potrzebowała, już domyśliła się czego oczekuje od niej namiestnik miasta w
zamian za informacje o jej córce.
Przez
pierwszy miesiąc po oficjalnym osadzeniu Namady, Jon odwiedzał ją co dwa lub
trzy dni. Ich spotkania pozbawione były rozmów. Szlachcic brał ją w jej
jednoosobowej podziemnej celi i opuszczał katakumby w najwyższej konspiracji.
Po tym czasie pokazał jej fragment przesłanej mu notatki - z zamalowanymi
fragmentami wypowiedzi i podpisem. Wynikało z niej, że Róży udało się wymknąć
Denisowi i jego ludziom. Potem także nie udawało się mężczyźnie dorwać jej.
Ostatnie wspomnienie na jej temat było nieco sprzed aresztowania Lena i Akiko.
Mówiło o przekroczeniu granicy z Rumlandią przez młodą Namadę i ścigających ją
ludzi.
Zaraz
potem Akiko została przeniesiona na pół roku do budynku B. Zajmowała tam jedno
z sześciu zajętych miejsc w dziesięcioosobowej celi. Towarzyszyły jej
nastolatka skazana za zabójstwo kupca, kobieta oskarżona o szpiegowanie dla
Skandynawów, staruszka odsiadująca dożywocie za szereg zabójstw wiele lat temu,
ex- kapłanka bóstwa natury skazana za profanację świątyni oraz kurwa, która
ukatrupiła niechcącego jej zapłacić klienta. Podczas pobytu tu Akiko znalazła
wspólny język z ex- kapłanką. Okazało się, że ojciec kobiety także pochodził z
Ordy.
Przez
te pół roku Jon ani razu nie odwiedził Namady. Kobieta zaczęła nawet
zastanawiać się czy może zapomniał o jej "współpracy" z nim. Okazało
się jednak, że było całkowicie inaczej. Namiestnik Norfdamu zajęty był
zapewnieniem sobie pokojowego przejęcia władzy przez męża jednej z jego córek.
Z oczywistych względów odpadał wygnaniec van Nicolescu. W związku z tym sprawa
zamykała się do narzeczonego Florentyny a przyszłego, nieznanego jeszcze
wybranka jej starszej siostry.
Wreszcie
jednego z dni, strażnik nakazał Akiko spakowanie swoich rzeczy - zbyt dużo ich
nie miała. Została odprowadzona przez czwórkę halabardników na plac przed
więzieniem. W jednym z nich rozpoznała dawnego żołnierza chorągwi S.O.L.A.R.
Nie zaszczyciła go jednak ani słowem. Pomimo tego poczuła nieprzyjemny skurcz w
żołądku. Ilu jeszcze naszych dołączyło do
tego skurwysyna? - myślała - Co
zrobił z Lenem, Linescu i resztą naszych? Na głos nie powiedziała nic.
Zatrzymali się dopiero przed wejściem do budynku C, gdzie przetrzymywano jeńców
wojennych. Akiko wiedziała, że prawdopodobnie administracja więzienia ogłosi,
że będzie od teraz przetrzymywana w tym pawilonie, podczas gdy tak na prawdę
trafi do cel znajdujących się w podziemnym łączeniu budynków A i C.
Ku
swojemu zdziwieniu trafiła do pokoju przesłuchań na parterze C. Wewnątrz czekał
na nią sędzia Gonzalez. Ubrany był tak samo jak w dniu jej procesu.
- Innych sędziów w Norfdamie nie ma? -
warknęła na wejściu.
- Zamknij pysk!
Ostra
reakcja urzędnika pozbawiła ja pewności siebie. Po chwili milszym głosem Jaume
wytłumaczył jej czym będą zajmować się na tym przesłuchaniu. Okazało się, że za
swoje bezczelne pytanie na wejściu musi odpokutować w sposób podobny jaki była
zmuszona robić to z namiestnikiem miasta. Następnie odbyła długą rozmowę, w
której opowiadała o swoich misjach szpiegowskich dla Ordy oraz znajomości i służbie
u kapitana Tao.
Zaraz
po przesłuchaniu trafiła tam gdzie się spodziewała, czyli z powrotem pod
powierzchnię Ziemi. Tym razem jej odsiadka trwała nieco ponad rok. Nie
wyciągano w tym czasie z niej żadnych informacji. Namiestnik Norfdamu nie
odwiedził jej tam ani razu. Sędzia Gonzalez także gdzieś przepadł.
Po
upływie tego czasu została wezwana na spotkanie zupełnie inne niż wszystkie
pozostałe. Na początek została umyta. Dwie służki pomagały domyć jej to
wszystko czego nie mogła umyć w czasie zesłania do nieoficjalnych cel. Ubrano
ją w świeżą bieliznę i rajstopy. Jedna ze służek zrobiła jej delikatny makijaż.
Po wszystkim niemal siłą wciągnęły na nią krótką (sięgającą do połowy uda)
czarną, obcisłą kieckę.
- Dokąd mam iść? - spytała, lecz nie
uzyskała odpowiedzi.
Została
zabrana do jednego z pokoi przesłuchań w budynku administracyjnym. Czekał tam
na nią Jon van Nordescu. Podano wino i eleganckie potrawy. szlachcic zachowywał
się szarmancko jak przystało na kogoś z jego pochodzeniem i nazwiskiem.
Rozmawiali - była to miła odmiana od towarzyszącego tylko i wyłącznie ich
poprzednim spotkaniom pieprzenia.
- Jak będziesz się dalej tak dobrze
sprawować to niedługo wyjdziesz stąd - powiedział nagle van Nordescu.
- Na prawdę? - zdziwiła się Namada.
- Z żalem, ale tak - zapewnił namiestnik
miasta.
- Co cię do tego skłoniło?
- Chciałem - zaczął wstając od stołu -
wziąć cię - powiedział podchodząc do niej - wreszcie ubraną w elegancki strój -
dodał kładąc jej rękę na ramieniu - na jaki zasługujesz - sapnął wsuwając dłoń
w jej dekolt.
Jak
powiedział tak zrobił. Tej nocy kochali się jeszcze długo. O dziwo - także dla
siebie samej
- Akiko poczuła się dowartościowana tym jak zachowywał się tego
brunet.
Niestety
kiedy tylko skończyli wróciła do swojej podziemnej komnaty. Spędziła w niej
jednak jeszcze sporo czasu. Ile? Straciła już poczucie czasu, aż nagle jeden ze
strażników wpadł do jej komnaty. Nim zdążyła zorientować się o co chodzi.
Dobierał się już do niej. Wziął ją szybko i boleśnie. Po nim przyszedł jeszcze
jeden i kolejny. Wreszcie gdy trzeci z nich skończył. Powiedział jej na
odchodne:
- Teraz możesz wyjść.
Zmęczona
i na wpół przytomna opuściła celę. Podpierając się na wilgotnym i zimnych
ścianach zataczała się ku wyjściu z tunelu w budynku A. Dotarcie tam zajęło jej
o wiele więcej niż powinno. Dodatkowo cały czas bolała ją kobiecość. Ostatkiem
sił natarła na drzwi, które ustąpiły. Znalazła się w przedsionku, z którego
można było wydostać się na korytarz pierwszego piętra pawilonu. Nie starczyło
jej sił. Zasnęła.